Psy

Imię: Renesmee (Nessie, Ness)
Wiek: 2,5 lat
Właściciel: Cler Ackarley
Rasa: Golden Retriever
Rodowód:
Aparycja: Renesmee to piękny, biszkoptowy golden retriever. Jak na rasę przystało posiada długą, jedwabistą sierść co dodaje Nessie jeszcze więcej uroku i elegancji. Ma ciemne, urocze oczy. 
Płeć: Sunia
Partner/ka: -
Potomstwo: -
Zauroczony/a: -
Rodzina:

  • Mama Ismena
  • Ojciec Valentin
  • Brat Jack
Umiejętności: Nessie to urodzona biegaczka. Jest najszybsza z psów najprawdopodobniej w całym Beverly Hills. Ma za sobą kilkanaście wygranych zawodów i konkursów. Dzięki nim Renesmee nauczyła się i doszlifowała wiele umiejętności. Zawsze czujna i spostrzegawcza, ma świetny wzrok i węch, dzięki czemu może wytropić i zaatakować każdego. Nie boi się wejść na głęboką wodę i upolować kaczkę, to w końcu wrodzona umiejętność łowiecka.
Charakter: Renesmee jest miłą sunią, aczkolwiek dla kogo. Do obcych zachowuje dystans, może to po niej nie widać bowiem lubi zawierać nowe znajomości. Jest raczej otwartym psem. Pewna siebie, stanowcza i nadzwyczaj uparta. Pomocna i odważna, uwielbia przygody i wyzwania. Czasem potrafi być obojętna, oschła i arogancka, ale to na prawdę musi mieć solidny powód. Nie jest typem romantyczki, wręcz przeciwnie. Ponad życie ceni sobie oddanych przyjaciół, dla takich jest gotowa w ogień skoczyć. Prócz tego Nessie kocha świeże powietrze i spędza jak najwięcej czasu na nim, w każdą porę roku. Inteligenta,wygadana z całkiem niezłymi umiejętnościami manipulatorskimi. Rozważna i inteligentna, raczej nie było jeszcze takiej sytuacji, w której Renesmee wykazała się bezmyślnością (w ogóle wątpię żeby posiadała taką cechę) Jest optymistyczna i pełna energii. Prawdomówna, chociaż czasem zdarzy jej się palnąć kłamstwo, lecz częściej mówi prawdę, nawet jeśli jest bardzo bolesna. Czasem woli przebywać samotnie, oddać się swojemu własnemu towarzystwu i własnym marzeniom. To utwierdza w przekonaniu iż Renesmee nie lubi być w centrum uwagi. Tak właściwie toleruje tylko towarzystwo przyjaciół i rodziny. 
Historia: Renesmee urodziła się w Beverly Hills. Dorastała z bratem Jack'iem. Gdy ukończyła rok jej właścicielka Cler kupiła dom jednorodzinny w okolicy zwanej Ulicą Marzeń. Jak się w późniejszym czasie okazało Jack również tam zamieszkał. Renesmee zawsze cieszyła się ze swego dzieciństwa, prócz jednego przykrego wydarzenia. Tylko nieliczni o nim wiedzą gdyż Nessie próbuje o tym zapomnieć i nigdy do tego nie wracać. Może zdradzić tylko tyle, że wydarzyło się to pewnej zimy. Renesmee była młoda i często zdarzało jej się robić, a dopiero później myśleć nad konsekwencjami. Miała wtedy przyjaciela, był jej wyjątkowo bliski, nazywał się Aurum, był ślicznym, wyjątkowym psem. Nessie nie była mu obojętna, więc zaprosił ją na spacer, ona się zgodziła. Śnieg przysypał wszystko. Postanowili, że udadzą się tam gdzie jeszcze nikt o tej porze roku  nie był - na najwyższy szczyt w całej okolicy. Na prawdę był wysoki i jak już dotarli na górę nastał wieczór. Aurum chciał dzielić swą przyszłość z Renesmee. Wiatr szalał jak opętany. Aurum postanowił zadać pytani, które mogłoby zmienić całe jego życie, a także życie Renesmee. Chciał zadać je właśnie teraz, tu na tej górze, lecz warunki na to nie pozwalały. "Renesmee, ja chciałem cię o coś zapytać...Wyznać ci coś...Ale zejdźmy na dół, tutaj to niemożliwe" krzyknął w jej stronę. Tak więc postanowili zejść. Jednak było strasznie stromo i Renesmee ześlizgnęła się, a Aurum zdążył chwycić ją zębami za sierść na karku. Poobijani spadli na ziemię. Coś zatrzeszczało. Spojrzeli w sobie w oczy, Renesmee z przerażeniem niepewnie odgarnęła łapą śnieg. Lód. Ostatni raz spojrzała na Aurum'a, który wysapał "Uciekaj". Zaraz potem lód zaczął się załamywać. Próbowała dotrzeć do przyjaciela, lecz było już za późno. Z daleko ujrzała jego łapę ginącą w głębi lodowatej wody. Zalała się łzami, jej życie straciło sens. Zanim się otrząsnęła lód coraz bardziej zaczął się kruszyć, mimo wszelkich starać wpadła w odmęty wody. Jej się udało. Musiała przez kilka tygodni być pod opieką weterynaryjną, lecz przeżyła. Odtąd zawsze się obwinia o śmierć Aurum'a. Czas leczy rany, to prawda, lecz ona zawsze będzie myśleć o przyjacielu. Jest nadzieja, że Aurum się uratował, lecz teraz Renesmee nie chce w ogóle o tym wszystkim myśleć, potrzebuje pocieszenia, które znalazła u Jack'a. Dzięki niemu teraz czuje się o wiele lepiej. Przez ten czas Renesmee stała się optymistyczna i jeszcze bardziej pomocna. Od tego czasu jest nieufna, co do miłości.
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Autor: Ness Cullen

Inne Zdjęcia:  *
Imię -  Jack nie którzy zwracają się do niego Jacek 
Wiek- 2 , 8 lat
Właściciel- Clary Fray  
Rasa- Golden Retriever
Rodowód- Tak 
Aparycja-  Jack jest psem o bardzo ładnej sierści  ciemny blond , można tak to określić , z przesmykami rudych ogników. Z przodku pod pyskiem ma bardziej gęstą sierść która układa się w kształt chusty. Piwne oczy które często wydają się być aż złote. 
Płeć- Pies 
Partner/ka - Jedyna , najwspanialsza miłości jaka kol wiek mu się trafiła to on sam. 
Potomstwo- brak
Zauroczony/ona- No wspomniałem że on sam ? 
Rodzina -
  • Mama - Ismena 
  • Tata - Valentin 
  • Siostra - Renesmee 

Charakter- Jack to miły na swój własny sposób pies , na swój sposób. Ten sposób jest dość wyrafinowany. Jest on sarkastyczny i ironiczny , nie przywiązuje się zbytnio do żadnego innego psa bo i tak wszyscy odchodzą prędzej czy później nauczył się żyć na własną łapę , nie żeby był samotnikiem bo towarzystwo innych to on wręcz ubóstwia a już w szczególności suczek. Cyniczny to na pewno , umie przygadać i nieźle zmanipulować psa jak i człowieka. Arogancki , może troszeczkę - troszeczkę bardzo - ale to nie jego wina iż taki jest. Jack lubi po prostu być samowystarczalny nie potrzebuje drugiej osoby do życia codziennego. Ma swój własny sposób bycia. Ciekawski jeśli chce czegoś wiedzieć to się tego dowie prędzej czy później. Zawsze mówi prawdę , jeśli chcesz usłyszeć kłamstwo to nie do niego , mówi prawdę chociaż by miała ona boleć jak 10 tonowy odważnik zrzucony na ciebie z nieba. W większości przypadków działa rozsądnie , przemyślanie chociaż po sobie tego nie pokazuje - w sumie tak działa tylko w pracy. 
Po za nią jest spontaniczny i szybki w podejmowaniu różnych decyzji życiowych czy innych codziennych spraw. Inteligentny i błyskotliwy , szybko znajduje rozwiązania więc nie musi długo myśleć , umie znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Nie dopuszcza do siebie takich uczuć jak "miłość" dla niego miłość istnieje tylko w filmach i książkach. Troskliwy tylko dla przyjaciół i bliskiej rodziny ale nie okazuje tego po sobie dla innych ma być nie ugięty i twardy , taki też jest. Uparty bardziej niż osioł na którym siedzi Paronamiks i chcę dojechać do Egiptu. Jeśli ktoś spróbuje sobie chociaż pomyśleć aby zrobić coś jemu bliskiemu , no cóż za samo myślenie wyląduje gdzieś w Morzu Egejskim. Ma twarde nerwy , stoicki spokój tak to nazywają bardzo trudno go sprowokować. Wredny szuka tylko okazji aby komuś dopiec oczywiście w dość delikatny sposób ma granice której nie przekracza no chyba że ty ją przekroczysz w tedy nie ma żadnych 
Umiejętności - Jack to energiczny pies kochający wodę i wszystko co z nią związane nie boi się pobrudzić. Fascynują go polowania myśliwskie może w tedy po prostu poczuć się jak prawdziwy pies myśliwski z resztą do tego został stworzony. Jack kocha pilnować i atakować co nie spotykane jest przy rasie Golden Retrivera no ale to Jack , inny i wyjątkowy na swój własny sposób. 
Historia - Jack urodził się w Beverly Hills od szczeniaka mieszka w ulicy o nazwie Ulica Marzeń , jego rodzice to w sumie jego mentorzy , od urodzenia byli dla niego dwójką najważniejszych psów w jego życiu to oni uczyli go większości rzeczy - jedyne co nie udało im się u niego wyćwiczyć to jego charakter.
Miał w swoim życiu mniej i więcej przygód , jedna z nich ma coś wspólnego z jego charakterem. No więc kiedy Jack miał rok był już dość rozumnym psem dużo umiał a co najważniejsze miał wspaniałego przyjaciele dobrze się dogadywali znali się od kąt tylko otworzyli oczy i stanęli na swoich czterech nie umiejętnych łapach. W sumie mogłaby to być przyjaźń do końca ich dni gdyby nie to że przyjaciel nagle zniknął nie zostawiając po sobie żadnych śladów , Jack szukał przyjaciel to przyjaciel. Ale się nie pokazał ale nie odnalazł. Jack zawsze był inny a jego charakter był dziwny ale od tamtej pory stał się jeszcze bardziej dziwny i no cóż wyrafinowany.
Pochwały/Upomnienia - 0/0  
Imię: Jared (THE LAST HERO Pompeii - imię rodowodowe)
Wiek: 3 lata
Właściciel: Ian O'Shea
Rasa: Owczarek Szwajcarski
Rodowód: Owszem, posiada.
Aparycja: Jared to pies o zwartej, smukłej i wysportowanej budowie. Psy zazwyczaj bywają łakome, trzeba wiedzieć, że J stanowi wyjątek od tej reguły, toteż jego sylwetka jest zawsze idealna. Jego oczy są koloru hebanu o ciepłym wyrazie, w słoneczne dni przypominają płynne złoto, w którym bez problemu można utonąć... Łapy długie i bardzo wytrzymałe. Pies może na nich polegać, bowiem nigdy nie odmówiły mu posłuszeństwa. Porusza się lekkim, sprężystym krokiem przez co doskonale widać niespalone pokłady energii, zakopane głęboko w jego mięśniach. Zazwyczaj spogląda na wszystkich z góry, jest on ogromnym psem. Jego włos jest niebywale gęsty i jedwabisty, a krótki podszerstek stanowi wspaniałą barierę przed chłodem. Pigment warg i nosa podchodzi pod czekoladowy brąz.
Płeć: Pies
Partnerka: ---
Potomstwo: ---
Zauroczony: Brak, choć z pewnością niebawem się to zmieni.
Rodzina:
Ojciec - MOONLIGHT EVENING Pompeii
Matka - YESTERDAY DAYLIGHT Pompeii
Rodzeństwo - niezliczona ilość
Umiejętności: Odkąd sam pamięta Jared był trenowany na psa obronnego, choć agresja w ogóle nie leżała w jego naturze. Na lekcjach w pełni rozwinął szybkość, zwinność, siłę i wytrzymałość. W jego niepozornych łapach drzemie prawdziwa moc. Jego donośne szczeknięcia długo roznoszą się złowieszczym echem po okolicy. Potrafi naprawdę głośno warczeć, choć jego niewinny wygląd nie mógłby ostrzec przed nagłym atakiem zwierzęcia. Świetnie zmyla przeciwnika, wykorzystując wszelkie dostępne sztuczki i rozwiązania. Dobrze wie jak zaatakować i nie skrzywdzić, oraz jak rzucić się w prawdziwy wir walki i wyjść z niego bez szwanku. Ian uważa, że nadawałby się na psa policyjnego, choć on sam myśli co innego. Jared może pochwalić się wspaniałym węchem, wzrokiem i słuchem.
Charakter: Jared ma dosyć specyficzny charakter. Dla niektórych jest rozkosznym psem, a dla innych natrętnym pasożytem. Tak naprawdę mało kto wie, jaki tak naprawdę jest. Niestety, J ufa praktycznie każdemu, przez co często zawodzi się na innych. Nikogo nie odrzuca, boi się zranić czyjeś uczucia. Jednak stara się to zmienić. Z widoku jest bardzo sympatycznym i uprzejmym samcem, jednak pozory bardzo mylą. W rzeczywistości nienawidzi mówić o sobie, udawać kogoś kim tak naprawdę wcale nie jest i czuć ten okropny ścisk w gardle, kiedy próbuje komuś odmówić. O dziwo, Jared przepada za błogą samotnością, gdzie sam na sam może zmagać się z bolesną przeszłością. Często siedzi sam w swoim leżu i rozmyśla godzinami. Jest jednak jest bardzo spokojny. Potrafi zapanować nad każdą sytuacją i wyjść z niej bez szwanku. Podchodzi to takowych z pewnym dystansem. Niełatwo jest go sprowokować. Swoje nerwy trzyma na wodzy, zaciska tylko zęby i stara się obrócić wszystko w żart. Pies ten po prostu nie lubi się kłócić. Robi to tylko wtedy, kiedy zajdzie taka potrzeba. Nie myślcie jednak, że natura pozbawiła go jakiejkolwiek obrony, pozostawiając go jedynie z miłością do bliźniego i ogromnym sercem. Co to, to nie. Jared bez problemu może zrównać Cię z ziemią, czy przez pojedynek słowny, czy też prawdziwą walkę. Kiedy tylko widzi, że ktoś niestosowanie odnosi się do starszych, suczek bądź szczeniąt, wszystko w nim buzuje. Gdy widzi, że komuś grozi niebezpieczeństwo staje się arogancki, czasem nawet agresywny. Często pod wpływem emocji mówi coś, czego dokładnie nie przemyśli i później tego żałuje. Zawsze stanie w obronie słabszych. Zazwyczaj wyraża się lakonicznie, z nutką ironii w głosie i nonszalanckim uśmieszkiem na pysku. Zasady dobrego wychowania zna na pamięć i stara się to wykorzystywać każdego dnia, aczkolwiek jak każdy ma swoje gorsze dni, kiedy czuje, że nic mu się nie chce. Jest bardzo inteligentna i sprytna, co przejawia się w jego niektórych, chaotycznych odpowiedziach. Bardzo wiele wymaga od innych, jednak najwięcej wymaga od siebie. Bardzo dobrze radzi sobie z działaniem pod presją. Typowy realista - rozważny, zawsze twardo stąpa po ziemi, choć stara się robić to z nikłym uśmiechem. Można powiedzieć, że został obdarzony czymś w rodzaju umiejętności akceptowania świata, takim jaki jest. Stara się rozważyć wszystkie możliwe za i przeciw. Podobno jest kreatywny, choć zawsze chętnie posłucha opinii innych. Nie jest egoistą, o sobie myśli dopiero na końcu. Jared wprost nie znosi kiedy ktoś wchodzi mu w słowo, bądź sprzeciwia mu się. Nie toleruje wszelkiego buntu, potrafi poskromić go siłą. Niezwykle trudno jest mu poprosić o przysługę kogoś innego, czuje się wówczas jak pasożyt. Jest niepoprawnym romantykiem. Kiedy poczuje do kogoś 'miętę', oczekuje od niej tego samego. Gdy się zakocha, wszystkie wady drugiego psa odchodzą w cień, pozostawiając po sobie jedynie te dobre cechy. Bardzo przeżywa wszystkie sytuacje dookoła. Wrażliwy. Jared'owi można zarzucić mnóstwo wad, jednak nie można odmówić mu prawdziwej odwagi i honoru.
Historia: Urodzony w prestiżowej hodowli, która za jego sprawką miała przestać istnieć. Miot, do którego należał był ostatnim zaplanowanym, a mały Jared urodził się jako niewielkie chucherko, oczywiście na samym końcu. Został więc nazwany 'The Last Hero', zważywszy właśnie na czas jego narodzin. Hodowcy szybko się go pozbyli. J trafił do podręcznikowej rodziny. Wspaniali rodzice, dobrze zarabiający, utrzymywali ją w dobrobycie. Mieli jednego syna... Ian'a. Chłopak przechodził bardzo ciężki okres. Jego najlepszy i jedyny przyjaciel popełnił samobójstwo, zostawiając nastolatka bez żadnego oparcia na ziemi. Ian zamknął się w sobie. Zaczął przejawiać objawy choroby sierocej, a rodzice okropnie się o niego bali. Tutaj miał wkroczyć Hero. Jak można się było spodziewać szybko, wraz z chłopakiem, nawiązali wspaniałą więź, a nieporęczne imię szczeniaka zastąpiono Jared'em. Tak też nazywał się zmarły przyjaciel. Ian poprawił się nieco, wrócił do szkoły i zaprzyjaźnił się z jakąś grupką licealistów. Życie powoli wracało do normy.
Aż do pewnego, pamiętliwego dnia. Jared wyszedł z nastolatkiem na spacer. Pies zdążył już dorosnąć, a trzeba wiedzieć, że mógł poszczycić się wspaniałą budową i ogromną siłą. Zainteresowało to jednego z organizatorów psich walk. Podczas wieczornego spaceru napadł na nich bijąc niewinnego Ian'a do nieprzytomności i porywając psa ze sobą. Zaczął się prawdziwy koszmar.
Każdy dzień był taki sam. Szary i smutny. Trawa dookoła 'budy' pojawiała się jedynie w nielicznych miejscach, a była w nich wyjątkowo obrzydliwa. Ziemia była sucha, choć ciągle padał deszcz. Metalowa miska zdążyła obrosnąć czymś zielonym, nadawało to wodzie okropnego posmaku. Jedzenie trafiało się raz na dwa dni, a co tydzień seria bolesnych zastrzyków - sterydów. Pies urósł kolejnych kilka centymetrów, jego mięśnie się powiększyły, lecz co z tego? Był bezużyteczny. Nie umiał walczyć, nie był przecież zły. Kiedy to wyszło na jaw został zamknięty w metalowej klatce. Bez żarcia i wody. Facet zawsze nosił ze sobą ten okropny gwizdek i długi, drewniany kij, którym walił w pręty prowokując Jared'a. Pierwsze kilka tygodni pies starał się jak mógł, ale to nic nie dawało. Mężczyzna przychodził częściej, odgrywając koszmarne koncerty na psim gwizdku i od niechcenia przejeżdżając pałką po klatce. Samiec uniósł wargi, sierść na karku zjeżyła mu się, a w żyłach popłynęła czysta adrenalina. Był wściekły. Chciał zabić człowieka, za wszystkie krzywdy, które mu wyrządził, za egoizm i arogancję. Chciał żeby cierpiał, w tym momencie tylko to się liczyło, dzika żądza krwi. Jak zareagował na to ten palant? Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i postawił niedaleko kolejną klatkę. W niej, ogromnego, czarnego jak noc amstafa. Ten ujadał dniami i nocami, rzucał w Jared'a przykrymi wyzwiskami, co tylko prowadziło to pogłębiania się agresji.
Pewnego ranka Maxwell (tak nazywał się facet z gwizdkiem) otworzył oby dwie klatki. Owczarek mógł rozprostować łapy, kręgosłup, teraz do szczęścia potrzebna mu była jedynie potężna dawka psiej karmy. Albo jakieś pożywne mięsko. Amstaf na jego widok odruchowo cofną się o kilka kroków w tył. Max rzucił na sam środek podwórka ogromną szynkę. Czarny pies ruszył w jej stronę, a ślina zaczęła skapywać mu z warg.
Czy Jared mógł tak bezczynnie stać, jak jakaś hołota zjada ostatnią nadzieję na przetrwanie? Czy mógł zastosować tak zwane Prawo Dżungli? Nie miał wyboru. Musiał to zrobić. Pozbył się rywala zaskakująco szybko, a wygraną pochłoną jeszcze kiedy ciało wydawało ostatnie pośmiertne odruchy.
Tak zaczęła się jego kariera na ringu. Wygrywał ze wszystkimi, weszło mu to w nawyk. Było czymś oczywistym. Witał go okrzyk rozradowanego tłumu, a po wygranej ciepły posiłek w domu. Dawna miłość do istot, którymi byli ludzie zniknęła bezpowrotnie. Nienawidził świata, za to jaki jest i za to do czego go zmusza. Jak mogli zmuszać go do zabijania? Zabijania jego braci, sióstr? Tak nie mogło być, to było nie do pomyślenia. Ale... Gdyby nie to, Jared zginąłby z głodu i wycieńczenia. Jeśli nie będzie wygrywał, zginie na ringu bądź zdechnie z pustą miską u boku.
Cóż, to był już definitywny koniec. Przestał się angażować, wolał umrzeć niż zakończyć egzystencje kolejnych, niewinnych psów. Rzucił się na swojego 'opiekuna'. Ten był jednak sprytniejszy, wystarczyło jedno zamachnięcie kijem, a Jared leżał bezbronny w kałuży własnej krwi. Maxwell począł zaplanowane już wcześniej tortury. Za pomocą zwykłych kombinerek wyrywał psu zęby, a kiedy Hero mdlał z bólu ten czekał, aż się wybudzi i kontynuował swe dzieło. Następne okazały się pazury. Wówczas J nie czuł już nic. Był zbyt wykończony, a śmierć zdawała się zaciskać swe długie szpony na jego miękkim sercu.
Z tego dnia, prócz paraliżującego bólu pamięta jedynie oślepiające światło.
'Umarłem' - jego pierwsza myśl. 'To musi być anioł, który za chwilę strąci mnie do samego Piekła.'
Owszem, to był Anioł. Ian, w samej osobie. Z wilgotnymi od łez policzkami i krzywym uśmiechem na ustach. Siedzący w zielonym prześcieradle obok łóżka Jared'a. Metaliczny smak krwi zniknął z jego ust. Przejechał językiem po dziąsłach... W których tkwiły zęby. Łapy miał całe obandażowane, a do ciała podpięte miliony rurek. Nic nie czuł, prócz wypełniającej go od środka radości na widok Pana.
Implanty się przyjęły, a Jared szybko stał się sławny. Maxwell został aresztowany. Ian po długiej rehabilitacji swojego pupila postanowił się wyprowadzić.
Pochwały/upomnienia: 0/0
Autor: Chione
Inne zdj.:




Imię: Breso
Wiek: 5 lat 
Właściciel:  Amoria (Ami) Caballo 
Rasa: Pudel
Rodowód: Nie
Aparycja: Breso jest bardzo dużym , karmelowym pudlem, o ciemnych oczach. Jego futro jest długie i mocno pokręcone. Ogółem to pies szczupłej i bardzo smukłej budowy. Chodzi przestępując z łapy na łapę, a podczas biegu , jego łąpy wydają się jeszcze dłuższe. Często w czasie słońca jego futro i oczy przyjmują barwę złotą.
Płeć: Pies 
Partner/k: Kiedyś miał...
Potomstwo: Nie.
Zauroczony/ona: -Na pewno do tego dojdzie.
Rodzina: Nigdy nie było mu dane widzieć swojej rodziny. Wie tylko ,że jego mama ma na imię Luna. Ma jednak przybraną matkę - Ynii.
Charakter: Breso jest na początku mocno nieufnym psem. Gdy jednak pozna się go lepiej , wydaje się być całkiem w porządku. Często woli wykonać coś sam , niż wplątywać w to innych. Jako ciekawski i spontaniczny , obrywa od większości poznanych mu osób , ale co tam. Breso nie jest już najmłodszym psem i wiele w swoim życiu przeżył. Ma duże doświadczenie w miłości , ale o dziwo nigdy nie miał szczeniaków. Może dla tego ,że potrafi się zbytnio zaangażować. Jest też doświadczony w kontaktach z ludźmi. W sumie czasami woli spędzać więcej czasu w towarzystwie swej pani , niż innych psów. Dobrze wie , że nie wszyscy ludzie są dobrzy , bo nie raz "dostał lanie" , prawie za nic , ale nie ma im tego za złe. Uważa ,że ludzie zachwoują się tak z powodu swoich błędów. Kiedyś ktoś powiedział mu " Ludzie żyją tak długo , bo muszą uczyć się od poczatku kochać. Psy za to od urodzenia umieją kochać lepiej , niż każdy człowiek na świecie". Według niego , to sama prawda , jednak trudno mu się do tego stosować. 
Psiak ten ma wprost stoicki spokój , którego zawsze używa. Potrafi przejść przez różne trudne sytuacje , bez żadnego odzewu na jego psychice. Na szczęście nie jest wcale wredny ... no może czasami. Pomimo wielu wad , stara się być sobą i nikt , ale to nikt go nie zmieni.
Umiejętności: Breso to pies wprost idelany na wystawy. Swoją postawą , hodem i sztuczkami potrafi zachwycić nie jednego sędziego. W wolnym czasie bierze udział w konkursach łowieckich. Najlepiej idzie mu łapanie przeróżnego wodnego ptactwa. Oczywiście bardzo szybko biega i wręcz wspaniale pływa. Pies odznacza się też wzorowym węchem i perfekcyjnym słuchem.
Historia: Breso urodził się w pięknej Hiszpanii na wrzosowym polu. Niestety urodził się karmelowy , a nie czarny , przez co rodzina go odrzuciła. Niewiele później przygarnęła go bezpańska suczka Ynii. Traktował ją jak matkę , póki nie wyruszył w podróż. Chodził na obrzeżach dróg i czekał. Czekał ,aż wreszcie ktoś go zauważy. Gdy miał jakieś 1,5 roku zobaczyła go Amorii. Bardzo przejęła się losem biednego , brudnego pudla. Ami mieszkała wtedy w Meksyku i tam Breso spędził następne 3 lata. Przez ten czas pies znacznie urósł i udomowił się , co zachęciło Ami , do brania go na wystawy. Gdy wygrali już wystarczająco dużo mogli przeprowadzić się do psiego raju - Beverly Hills !
Autor: Queen_s
Pochwały/Upomnienia: 0/
Inne Zdj. : 


Imię: Yoshi (czyt. Joszi)
Wiek: 2,5 lat
Właściciel: Katniss Cristall
Rasa: Golden Retriever
Rodowód: Tak
Aparycja: Snowdrop ma sierść w odcieniu ciemnego złota i piękne, głębokie oczy w lśniącym brązowym kolorze. Jest stosunkowo szczupła jak na goldena, ale wciąż posiada długą i miękką w dotyku sierść.
Płeć: Suka
Partner: -
Potomstwo: -
Zauroczona: Jack - kochany narcyz ^^
Rodzina: 
  • Matka - Lara
  • Ojciec - Wasp
  • Siostra - Rei
  • Brat - Sergio

Charakter:Yoshi jest pod wieloma względami podobna do swojej właścicielki, ale w porównaniu do niej ona posiada wyjątkowo cięty język. Z pozoru "szara myszka" tak samo jak z zachowania, ale gdy trzeba zmienia się nie do poznania, czasem na lepsze, czasem na gorsze. Nie jest co prawda samotniczką, ale ceni sobie cisze i spokój jaki najczęściej uzyskuje pozostając sama. Rozmowy z nią bywają...niezręczne ponieważ najczęściej tematy do rozmawiania wyczerpują się po tym jak wymieni się z kimś imieniem chyba, że ktoś jest urodzonym gawędziarzem. Nie łatwo wyprowadzić z równowagi, ale szczerze mówiąc nie jest fanką rozwiązywania problemów dyplomatycznie. Słynie ze swojej pamiętliwości i trudności z przebaczaniem innym. Jest delikatna, ale nie bojaźliwa i posiada charyzmę przy użyciu, której może omamić nie jednego psa i suczkę. Nachalne psy bardzo ją irytują choć najczęściej nie pokazuje tego i stara się po prostu od takiej osobliwości uciec. Bardzo łatwo ją zawstydzić i onieśmielić szczególnie gdy znajduje się w towarzystwie płci przeciwnej. Yoshi jest bardzo dobrym słuchaczem i bez obaw można jej zaufać. Nienawidzi kłamców i oszustów sama nigdy nie posunęła się do czegoś takiego jak choćby lekkie naginanie prawdy. Jest bystra i sprytna, a co za tym idzie nie należy do naiwnych suczek tylko raczej do rozważnych nie lubiących podejmowania szybkich decyzji chyba, że wymaga tego od niej sytuacja. Nie lubi gdy nią pomiatają i choć na początku znosi arogancje innych to po pewnym czasie robi się dla takich psów oschła i staje się tak zwanym "mistrzem ciętej riposty". Można by rzec, że Yoshu jest suczką pełną sprzeczności ponieważ po mimo jej nieśmiałej natury nie jest bezbronna i bezradna, jest wręcz przeciwnie. Jednak zazwyczaj jest czarującą suczką o niepewnym i przyciągającym spojrzeniu, niemal magnetycznym.
Umiejętności: Jest to suczka o wielu umiejętnościach w tym również w dziedzinie tropienia i łowiectwa. Ma bardzo wrażliwe uszy i czuły węch przez co nic jej nie umyka. Pływanie nie sprawia jej większego problemu, a jeśli chodzi o sporty typu agility to można by rzec, że jest do nich stworzona.
Historia: Yoshi urodziła się pod Beverly Hills w niewielkim miasteczku gdzie mieszkała jej pierwsza właścicielka, która posiadała hodowle goldenów. Była najmniejsza w miocie przez co nikt jej nie chciał. Przez rok przebywała u hodowczyni gdy pojawiła się Katniss. Wzięła ją mimo, że nie była już tak do końca szczeniakiem i zabrała do siebie. Yoshi była jeszcze wtedy jakby "psem bezimiennym" i imię, które dziś z dumą nosi otrzymała w czasie ich podróży do Beverly Hills. Dorastała w dostatku i szczęśliwie okazała się psem o wielu atutach dzięki czemu utrzymywała się sama z pieniędzy zdobytych za konkursy. W końcu dołączyła do sfory i czeka na dalszy ciąg swojej historii.
Autor: nikes
Pochwały/Upomnienia: 0/0


Imię: Naix
Wiek: 3 lata
Właściciel: Wątpi, że jeszcze kiedyś zaufa jakiemuś człowiekowi na tyle, by stać się jego własnością.
Rasa: Golden Retriever
Rodowód: Nie
Aparycja: Jest szczupłym psiakiem, który przez swoją budowe może wydawać się słaby, ale to nieprawda. W razie czego potrafi pokazać ile mięśni chowa się pod jego skórą oraz jak ostre są jego pazury. Choć zdażają się dni, gdy nic nie je, żebra zaczynają wychodzić na wierzch, a jego ruda sierść kłębi się i kołtuni. i Ogółem jest jak większość psów jego rasy. Piwne oczy, kłapnięte uszka, puszysty ogonek, kocie łapki. Jego ruda mość nie wyróżnia się niczym oprócz jednego szczegółu. Osłabionej lewej przedniej łapy, która czasami przypomina mu o przeszłości i wtedy kuleje.
Płeć: Pies 
Partner/k: -
Potomstwo: -
Zauroczony/ona: -
Rodzina: Nie pamięta.
Charakter: Ogółem bardzo miły i otwarty pies, który gdyby nie jego wygląd byłby zapewne uznawany za szczeniaka. Wszędzie go pełno, gdyż ciekawski świata biega poznawać nowe psy i tereny. Otwarty jest na wszelkiego rodzaju nieznajomych i łatwo obdarza ich zaufaniem. Z uśmiechem na pysku zagaduje do każdego i czy ten tego chce czy nie chce siedzi przy nim i nawija. Niemal zawsze merda swoim ogonem oraz wykrzywia wargi w uśmiechu, jego historia jest dla niego przeszłością, do której nie chce wracać. W spotkaniach z suczkami bywa również szarmancki i szalony. Lecz zawsze gdy jest okazja na przygodę - biegnie tam gdzie można by było ją rozpocząć. Często mówią, że jego odwaga jest głupotą, bądź szaleństwem, ale w jego czynach jest trochę racji. W specjalnych wypadkach bywa, że użyje swojego sprytu i gdy przychodzi co do czego to łatwo się nie poddaje, a jak chce to jest uparty jak osioł. Trzyma się swojej racji i zawsze ma ostatnie słowo. W walce wykorzystuje głównie szybkość reakcji i zwinność, a czasem też inteligencję, który ujawnia się w technikach walki.
Umiejętności: Głównie przez jego nadmierne "ADHD" i przeszłość jest on psem wytrzymałym na długie biegi i mrozy, ale za to gorzej mu idzie jeśli chodzi o krótkie dystanse. Skoki ma wyćwiczone - była to obowiązkowa zdolność jeśli chodzi o przeżycie na ulicy. Jednak dla niego nie była to przymusowa nauka. Stało się to po części jego pasją i doskonale sobie radzi ze skokiem wzwyż jak i na odległość. Kocha on też wodę, która nie zawsze jest lubiana przez innych. Doskonale pływa, a gdy trzeba może zanurkować i otworzyć oczy pod wodą. Szybko reaguje na wszelkiego rodzaju bodźce i ma dobrze wyćwiczone zmysły, a do tego swoim urokiem potrafi sprawić, że ludzie oddają mu swoje śniadania.
Historia: Nie wie gdzie się urodził, ani kim byli jego rodzice. Jeszcze zanim otworzył oczy, właściciele wyrzucili go i jego rodzeństwo na bruk. Nie było mu dane dowiedzieć się dlaczego. Później snuł jedynie domysły iż były to kłopoty finansowe, przeprowadzka, rozwód czy inne opcje. Jego umysł cały czas próbował sobie wyobrazić jakąś opcję, która choć po części usprawiedliwiałaby ich decyzje, lecz już nie potrafił. Jakby to niemiłe wspomnienie byłoby jedynym związanym z ludźmi może by im wybaczył, ale było inaczej. Skulony razem z całym swoim rodzeństwem leżał tam gdzie ich pozostawiono i skomlił od czasu do czasu, a reszta z nim. Na przemian spali i narzekali, ale gdy on wykonywał tą pierwszą czynność poczuł w pewnym momencie, że unosi się w powietrzu, a właściwie ktoś go trzyma. Uradowany szczeniak w pierwszej chwili pomyślał, że to mama i radośnie merdał ogonem próbując się dostać do pokarmu. Człowiek tylko uśmiechnął się, czego malec nie widział i zabrał go do swojego domu. Odstawił w jakimś pomieszczeniu, całkowicie inaczej pachnącym niż dom, po czym znikł na chwilę, porozmawiał z kimś i wrócił. Na początku zapowiadało się wspaniale. Z wiadomości posłyszanych z ust chłopca - Kain'a, który się nim opiekował dowiedział się, że rodzeństwo całe i zdrowe trafiło do schroniska i do gazet co spowodowało natychmiastowo znalezienie im domu. On sam nie narzekał. Nastolatek odpowiednio się nim opiekował i nawet już go widział, gdyż oczy wreszcie mu się otworzyły. Zaślepiony nim niemal całkowicie uznawał go za bohatera, opiekuna, właściciela i niemal cudotwórce. Radośnie wykonywał polecenia, słuchał się i pomagał jak mógł, ale czuł, że coś się zmienia. W rozmowach jego rodziców, wciąż powtarzały się słowa "rozwód", "dziecko", "kundel", ale rozpoznawał tylko ostatnie, którym Kain czasem zwracał się do niego żartobliwie. Później zaczęły nasilać się kłótnie, a nawet od czasu do czasu słychać było uderzenie, bądź płacz. Wtedy pojął, że dzieje się źle, ale co mógł zrobić. Kładł się w pobliżu, patrzył, a nawet próbował pocieszyć lecz wtedy on cierpiał. Postanowił trzymać się z dala od dorosłych i gdy tylko robiło się niezręcznie, on ulatniał się z podkulonym ogonem i położonymi uszami. Bał się. Mimo jego dobrych chęci był bity. Podchodził w nocy powitać pana, który wracał nasączony dziwnym zapachem i zataczający się, ale obrywał w pysk. Kładł się do łóżka i zapraszał do zabawy chcąc im pomóc - był wyganiany, często boleśnie. Tylko chłopak go głaskał i się z nim bawił jednak nie mógł z nim cały czas wychodzić i musiał załatwiać swoje potrzeby w domu przez co znów czuł uderzenie silnej ręki i przekleństwa. W końcu nadszedł punkt kuliminacyjny tej sytuacji. Matka wyjechała zrozpaczona. Ratowała siebie, zostawiała ich na pastwę alkoholika, który wyżywał się na nich. Choć teraz bardziej na synu, który zaś na nim. Stawał się sadystą w głębi duszy myślący o śmierci ojca. Przywiązywał go w lesie do jakiegoś drzewa na kilka dni bez wody i jedzenia, na co nikt nie zwracał uwagi. Bił, a on z założonym kagańcem mógł tylko patrzeć. On był w tych momentach bezbronny. Związany, podtapiany, otumaniony lub innymi sposobami osłabiany. Jego były bohater śmiał się tylko i kontynuował tortury, które w wieku 18 swoich lat i 2 psa wykorzystał na ojcu. Następnie chwile żył sam, ale nie potrafił, więc trafił do Domu Dziecka, a pies - do schroniska. Na szczęście panowała tam luźniejsza atmosfera i miła ręka pani Ani, której nadal się bał. Co prawda dzięki niej oswoił się nieco z ludźmi, ale nie zamierzał im całkowicie ufać. Uciekł po dwóch miesiącach. Później włóczył się jako bezpański pies i udało mu się dostosować razem z jego przyjacielem - patykiem Fredem podróżuje ulicami i czuje się z tym dobrze. Nie zamierza być niczyją własnością.
Autor: Safira00
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Inne Zdj. 


Imię: Mikayla (Mika)
Wiek: 4 lata
Właściciel: Jennifer Garner
Rasa: Golden Retriever
Rodowód: Tak
Aparycja: Mika jest pięknym jasno biszkoptowym Retriever'em. Oczy są czarne , czasami wpadające w granat , tak samo jak nos. Wokół oczu i nosa futro przyjęło ciepły ,granatowawy odcień. Futro jest długie i bardzo miękkie w dotyku. Przy różnym świetle Mika przyjmuje barwy od białej do ciemno biszkoptowej.
Płeć: Suka 
Partner/k:
Potomstwo: -
Zauroczony/ona: Jest taki jeden...
Rodzina: 
  •  Mama: Serafina
  •  Tata: Blue
  •  Rodzeństwo: Farylin i Asmin.

Charakter: Wnętrze Mikayli jest przez wielu nieodkryte. Nie jest ona samotniczką , ale lubi spokój i ciszę. Kocha duże podwórka , gdzie ma wiele miejsca do biegania i wylegiwania się na słońcu. Basen też jest przez nią mile widziany. Ma długie futro , więc uwielbia latem ochłodzić się w przyjemnie chłodnej wodzie. Gdyby tylko mogła , to spędzała by w lesie całe dnie , na bieganiu i aportowaniu. Sunia jest zawsze miła, cicha , rozsądna i bardzo , ale to bardzo zabawna. Często wykonuje przeróżne sztuczki , ale bez przysmaków - ona to po prostu kocha. W kontaktach z płcią przeciwna jest mocno uparta. Co prawda zależy jej na znalezieniu partnera , ale chce mieć kogoś kto ją pokocha. Najbardziej lubi przebywać z dziećmi. Razem z Rose chodzi na spacery i mała działa na nią wprost kojąco. Mika lubi gdy dziewczynka drapie ją za uchem i chwali za sztuczki. Do Violet podchodzi bardziej spokojnie. 9 latka czasem rzuci jej piłkę , albo patyk , ale to tylko czasami. Lubi za to jej koleżanki ,które często przychodzą do domu.
 Łasi się wtedy i robi swoje przesłodkie , maślane oczęta. Jakby podsumować , to Mika jest na prawdę fajną sunią.
Umiejętności: Mika najlepiej wykonuje sztuczki. Co do wystaw ma mieszane uczucia , ale gdy Jennifer zabiera ją na nie , to stara się zajać dobre miejsce. Polować wprost nie cierpi , gdyż nie chce zabijać innych stworzeń. Świetnie pływa , no i biega w terenie niczym zając.
Historia: Mika urodziła się w gorącym Teksasie. Psina biegała po lasach , łąkach i polach , ku uciesze wszystkich domowników. Razem z rodzicami oraz rodzeństwem należała do Rivers of Love. Niestety ktoś porwał Serafinę oraz Blue. Spowodowało to chwilowe przerwanie hodowli. Później przez wiele trudnych zdarzeń Farylin i Asmin zostali sprzedani , co doprowadziło Mikę co ogromnego smutku. Pani bojąc się o depresję suni wyprowadziła się do Beverly Hills. Piękno miasta i Ulicy Marzeń wymazało z pamięci Mikayli mnóstwo smutnych zdarzeń. Teraz zaczyna ona nowe życie w lepszym mieście i ma nadzieję ,że tu będzie jej lepiej. Cieszy się też , że Rivers of Love powróciło na nowo i ona jest na samym czele.
Autor: Holiday
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Zdjęcia z Rose :


Imię: Caprice
Wiek: 2 lata
Właściciel: Lucy Abbey
Rasa: Border collie
Rodowód: Istotnie, posiada.
Aparycja: Dość duża suczka jak na swoją rasę. Na pewno wyróżnia się nietypowym, wręcz rzadkim umaszczeniem. Jest ono w kolorach intensywnej czerni oraz mlecznej bieli. Gdzieniegdzie dostrzec można odcienie szarości, które zgrabnie podkreślają nieregularnie łaty. Sierść jest obwita i delikatna w dotyku. Symetryczna sylwetka. Uszy są dość małe, zgięte w połowie, a za nimi wystaje trochę gęstsza sierść. Caprice ma też bursztynowe oczy, które czasem, być może zależy to od światła, wydają się piwne. Porusza się z wielką gracją oraz elegancją, ma niezwykle płynne i delikatne ruchy.
Płeć: Suka
Partner: Brak
Potomstwo: Brak
Zauroczona: Gorzka czekolada ;_;
Rodzina: 
  • Matka - Liceratte
  •  Rodzeństwo - dokładnie czworo

Charakter: Capri jest samo wystarczalna. Przeżyła w życiu więcej niż nie jeden stary pies, więc na pierwszy rzut oka może wydawać się oschła, zgorzkniała i cyniczna. Warcząca, zamiast szczekająca, niczym niewzruszona. W rzeczywistości jest zwyczajnie spokojniejsza od innych, zachowuje się jak prawdziwy wilk. Zasłuchana w szum swojej krwi, bicie własnego serca. Jest w pełni świadoma swych możliwości, współgrająca ze swym organizmem do niezwykłego stopnia. Atakuje równie dobrze językiem, jak i zębami, nie oznacza to jednak, iż lubi bójki. Stara się ich unikać za wszelką cenę, zwykle ogranicza się do przygniecenia przeciwnika do ziemi, lecz nie pozwala sobie dmuchać w kaszę. Jednakże, umie się śmiać. Robi to serdecznie i z największą przyjemnością, lecz bez przesady, nie przy każdej okazji.. Stosunkowo łatwo się nakręca, szybko i chętnie się uczy. Uwielbia szwendać się o każdej porze dnia i nocy, zwykle jest samotniczką. Lecz, jak każda istota na świecie, od czasu do czasu musi się komuś wyżalić, pobawić się, lub po prostu porozmawiać. Zwykle idzie wówczas do przyjaciela, a że na jej przyjaźń trudno zasłużyć, gdy się ją już zdobędzie, nie raz bardzo się przyda. Przyjaciółką bowiem jest oddaną. Nienawidzi kłamstw, jednak stara się wymawiać przykre prawdy w łagodny i niekrzywdzący sposób. Inteligencja zwykle bierze górę, jak to mawia. Lubi wykorzystywać i wplątywać w swe słowa różne filozofie, powiedzenia i przysłowia. Jak to twierdzi, jej język jest poetą żyjącym własnym życiem. Przepada wręcz za śniegiem, utrzymuje, iż to jej życiowe powołanie. Jej umysł jest rzetelny i sprytny, omija wszelkie pułapki, wciąż potrzebuje wyzwań; niezwykle cieszy ją wspinaczka po drzewach i innych wzniesieniach. Doskonale czuje się na dużych wysokościach, przepada za "podglądaniem" innych z jakiś kryjówek, szczególnie na drzewach itp. Nie lubi marnować czasu, co nie zawsze jej się udaje, ponieważ często napadają ją filozoficzne myśli, siedzi i wpatruje się w słońce, godzinami myśląc, dlaczego za dnia nie ma księżyca, a w nocy nie świeci słońce. Jednym z jej wielu hobby jest obserwacja innych i analiza ich błędów; dzięki temu wyćwiczyła zdolność wykrywania kłamstw i zacierana uczuć pod różnymi maskami. 
Umiejętności: Długie i smukłe łapy powodują, że Caprice może mknąć niczym wicher. Uwielbia czuć wolność w łapach, czuje, że może pobiec gdzie tylko zapragnie i odfrunąć w każdej chwili. Uwielbia wiatr w sierści. Nie wyobraża sobie życia bez biegania.
Historia: Caprice urodziła się w Zachodniej Wali. Urodzona u prywatnej osoby, razem z czwórką rodzeństwa, wiodła spokojne, nader urocze życie kanapowego pieska. Dni przemijały szczeniętom na swawolach i psotach, pod czujnym okiem matki. Ich właścicielka, Ann, była starszą panią o nieugiętej cierpliwości. Potrafiła bowiem siedzieć i z coraz to nowym zapałem przypatrywać się nowym życiom, które wierciły się rozkosznie i małymi, ostrymi jak igiełki ząbkami szczypały się po uszach. Mąż Ann umarł bardzo młodo, na ciężką, nieuleczalną chorobę. Kobieta gorąco przeżywając tą straszną rozłąkę, w całości poświęciła się psom. Sąsiedzi uważali, iż zanadto zdziwaczała, lecz ona nawet w najdrobniejszym stopniu nie przejmowała się ich opinią. Gdy pieski już urosły mieszkanie w trzech małych pokoikach w bloku stało się poważną udręką. Co gorsze, szczenięta wymagały sporych wydatków. Ann wiedziała, że jest trudno, ale nie chciała się poddawać. Wierzyła, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Najpierw straciła męża, a teraz miałaby stracić pieski? To już lepiej odejść z tego świata… Zatrudniła się w kawiarni, by utrzymać swoją psią rodzinę. Niestety warunek był postawiony od samiutkiego wejścia – mniej czasu poświęcisz szczeniakom, więcej zarobisz. Z bólem serca, zgodziła się. Pewnego mglistego i ponurego wieczoru o niebu wysypanym gwiazdami, wyszła z psami na spacer. Caprice była bardo ciekawska, co doprowadziło ją do rychłej zguby. W parku Ann spuściła szczeniaki oraz ich matkę ze smyczy by rozprostowały łapki. Pewnie gdyby wiedziała co się stanie, nigdy by tego nie robiła… Matka miała pilnować maluchy by zbytnio nie rozpierzchły się po placu. Owszem, na początku się udawało, ale jak jeden pies może zapanować nad piątką małych, łobuzerskich psiaków? Gdy Ann przywołała psy do powrotu, Caprice wpadła na trop jakiegoś nieostrożnego, ciekawie pachnącego zwierzaka. Zaraz wróci, za chwilkę, tylko zobaczy co to dokładnie jest. Szurała łapką za łapką, z nosem przylgniętym do ziemi, zupełnie jak u tresowanego psa myśliwskiego. Nagle coś zaświeciło w ciemnościach, jak dwa szmaragdy albo dwa błyszczące migdały. To „coś” prychnęło głośno na suczkę, co oczywiście jej nie przestraszyło, a jeszcze bardziej zainteresowało. Zrobiła kilka kroków do przodu, aby lepiej przyjrzeć się temu zuchwałemu zwierzakowi. Wtem, w ułamku sekundy z mroku wyłoniła się szpetna postać bezdomnego kocura i przeciągnęła ostrymi pazurami o pyszczku szczeniaka, a potem dała susa w najbliższe krzaki. Suczka pisnęła rozpaczliwie i na ślepo rzuciła się do ucieczki. Biegła potykając się, nawet nie o korzenie, a własne łapki, rana na pysku zaczęła krwawić. Caprice starała się znaleźć zapach Ann i rodzeństwa, ale wszystko dookoła pachniało inaczej niż w tej części parku, do której zwykle chodziły. Przestraszona i wycieńczona, w końcu znalazła jakiś cichy zaułek i pogrążyła się w sen. Nad ranem po przebudzeniu i uświadomieniu sobie, gdzie jest, mimo okropnego głodu, ruszyła szybko aby znaleźć miejsce gdzie rozstała się z rodziną. Chodziła, węszyła, tak jak mówiła mama, ale bez rezultatu… W pewnej chwili dostrzegła ławkę, na której siadywała Ann. Było to charakterystyczne miejsce, obsadzone starymi dębami, które zapewne wiele widziały i wiele przeżyły. Suczka zamerdała triumfalnie ogonkiem i obiegła kilka razy parkową ławkę. Nic. Nikogo tu nie było… Ale jak to? Obiegła jeszcze raz, by sprawdzić, czy niczego nie przeoczyła. Zostawili ją? Tak po prostu, najprościej w świecie? Zaskomlała i schowała poraniony pyszczek w łapkach. Gdyby psy umiały ronić łzy… 
A co naprawdę stało się tego wieczoru z rodzeństwem Caprice? Już mówię. Gdy niczego nieświadoma matka i szczeniaki zbiegły się do nóg starszej kobiety, wszystko wyglądało jak należy. Liczba szczeniąt także wydawała się w porządku… A więc dłużej się nie zastanawiając wrócili do domu. Dopiero tam, na jaw wyszła straszna prawda. Nie ma jednego szczeniaka! Ann podniosła lament, biła się w głowę i zastanawiała, dlaczego wtedy nie policzyła maluchów. Była zbyt zmęczona…, jednak to jej nie zwalnia. Jest opiekunką i powinna pilnować swoich pociech. A może to wina matki? Tak, naprawdę rozmaite myśli nawiedzały Ann. Następnego dnia wzięła wolne by poszukać zguby, ale szczeniak zaginął bez śladu. Nic nie dały pytania kierowane do sąsiadów i napotkanych na ulicach ludzi, nawet ulotki przywieszane na przydrożnych słupach z wielkim napisem ZAGINĄŁ. Caprice w tym czasie leżała zwinięta w kłębuszek pod jednym z dębów, zastanawiając się nad swoją niedolą. Nagle ktoś gwałtownie szarpnął za jej obróżkę (nie miała adresatki). „Patrz, rasowy! Ale nam się trafiło.” zaśmiał się ironicznie. Szczeniak podniósł pyszczek. Nachylało się nad nią dwóch, tęgich mężczyzn o niemiłych wyrazach twarzy. Pachnieli cierpieniem i starymi, zatęchłymi piwnicami. To nie wróżyło niczego dobrego. Suczka chciała uciec, ale było za późno. Jeden z nich wciągnął ją do wora. Ciężko się w nim oddychało, w ogóle prawie nie dało się oddychać. Minęło dużo czasu, zanim szczenię ujrzało światło dzienne. Caprice leżała w metalowej klatce. Zbudziło ją żałosne szczekanie innych uwięzionych tu psów. Trafiła do złodziei, którzy handlowali rasowymi psami… Najpierw kradli szczenięta, a potem sprzedawali za duże sumy. Suczka miała podzielić los psów ze schronisk, tylko tam zapewne nie śmialiby się z ciebie i nie mówili „durny kundel, opchniemy go za sporo kasy”. Raz na tydzień zdarzały się skromne kawałki mięsa, psy były wybiedzone i stale głodne. Jeśli nie pragnęło się zginąć, trzeba było dosłownie walczyć o przetrwanie.
Tak mijały dni i miesiące. Ujadanie psów trwało wieczność, piwnice cuchnęły ściekami i stęchlizną, dni łączyły się z nocami, nie dało się odróżnić rzęsistego poranka od promienistego zmierzchu. Cały czas te same kraty, te same głosy, te same szydercze bluźnierstwa, w kółko, w kółko. Caprice rosła, lecz w niedostatku i żalu do całego świata. W końcu nadszedł dzień sądu… Wpakowano ją do auta ciężarowego razem z częścią innych psów. Podszedł do nich jakiś facet i kazał siedzieć cicho. Siedzący w kącie owczarek niemiecki raczej się zbuntował, bo zaczął jeszcze bardziej ujadać. Facet chwycił go za kark, kilka razy porządnie uderzył w kręgosłup i bok. Pies zaskomlał i padł na ziemię martwy. Z psiego ciała pociekły strużki krwi. Handlarz wziął truchło i wrzucił do rowu, zwracając się do drugiego opryszka „Nie było rady, od jednego przeklętego kudłacza korona nam z głowy nie spadnie.”. Zamknął klapę i ciężarówka ruszyła. Jechali dobre kilka godzin… W końcu dało się słyszeć uliczny hałas, co znaczyło, że wjechali do miasta. Kiedy samochód się zatrzymał mężczyźni wyjmowali z niego po jednym psie. Jako ostatnią wyjęli Caprice. Suka nie miała siły, żeby się szarpać. Chciała już jak najszybciej umrzeć, smak zbliżającej się śmierci stawał się coraz bardziej widoczny, tak jakby wyłaniał się za mgły. Otoczyła ją grupka gapiów. Nagle suka padła zemdlała z głodu i wyczerpania. Tłum zawrzeszczał jakieś „ochy” i „achy”. Handlarze przerażeni wsadzili Capri z powrotem do ciężarówki. Nagle suka poczuła woń świeżo upieczonych kiełbasek dochodzący gdzieś z mimo bólu, podniosła się i korzystając z nieuwagi handlarzy – wymknęła z samochodu. Nikt nie zauważył jej zniknięcia. Biegła prowadzona wonią, tak jakby dostała drugie życie. Po niecałej minucie dotarła do parku. Zobaczyła dam jakąś szczęśliwą rodzinę i kobietę stojącą przy grillu. Suczka już, już pokonywała przestrzeń jaką je dzieliła, ale wszystko stało się tak nagle. Upadła, tak jakby ktoś nagle odciął jej dopływ powietrza.
Obudziła się na białym stole, w jakimś pokoju, którego ściany pomalowane były na szaro. „Umarłam, na pewno umarłam” myślała co chwila przymykając oczy. Nad sobą zobaczyła jakąś młoda kobietę o rozpromienionej, lecz zatroskanej twarzy. Potem te słowa innego człowieka: „BĘDZIE ŻYĆ”. Dopiero teraz dostrzegła stoły i regały uginające się od preparatów i jakichś szpargałów weterynaryjnych. A ta kobieta, nad nią… była tą samą co przy grillu w parku. Tamtego dnia zobaczyła ledwo oddychające zwierzę i zaniosła je tu. Potem Lucy, bo tak miała na imię, przygarnęła Caprice. Pokochały się. Potem wspólnie przeprowadziły się do Beverly Hills. 
Autor: brienne
Pochwały/upomnienia: 0/0


Imię: Lawliet (przyjaciele zwracają się do niej L)
Wiek: 2 lata
Właściciel: Brak (bezpańska)
Rasa: Nova Scotia Duck Tolling Retriever
Rodowód: Brak
Aparycja: To suka o smukłej i zgrabnej sylwetce. Na pierwszy rzut oka wydaje się delikatna jak z porcelany, ale tak naprawdę to wysportowany pies. Ma długą, gęstą sierść w kolorze mahoniu. Gdzieniegdzie pojawiają się na niej białe znaczenia. Posiada oklapłe uszy oraz dość krótki pysk, typowy dla retrieverów. Ma miodowe oczy oraz łagodne i mądre spojrzenie. Jej nos jest w kolorze brudnego jasnego różu. Długi ogon zwykle zamiata wszystko, co znajduje się w jego zasięgu. Na szyi nosi czarną skórzaną obrożę, którą posiada po jej właścicielu.
Płeć: Suka, choć jej imię może mylić.
Partner: Brak
Potomstwo: Brak
Zauroczona: Na razie nie ma swojego ulubieńca.
Rodzina:
  • Matka – Sephanie
  • Ojciec – Neeps
  • Brat – Misque
  • Siostra – Victoria

Charakter: To skryta i tajemnicza sunia. Nikt jak na razie nie zdobył jej pełnego zaufania. Jest jednak wyjątkowo mądra i ma niezwykłą zdolność dedukcji, to też często przezywana jest ‘psim detektywem’. Przy pierwszym spotkaniu buntownicza, sprawiająca wrażenie ponurej i pyskatej. Jest to tylko przykrywka dla serca pełnego uczuć oraz stale szukającego wsparcia u innych. Bardzo łatwo ją zranić, ale o wiele trudnej przeprosić. Stała w uczuciach, raczej nie zakochuje się ‘od pierwszego wejrzenia’. W głębi duszy radosna, wesoła oraz z niezwykłym poczuciem humoru. Niepoprawna marzycielka, która twierdzi, że marzenia oraz sny to jedna ucieczka od wrogiej rzeczywistości. Zdecydowanie samotniczka, lubiąca towarzystwo samej siebie. Czasami zarozumiała i egoistyczna, ale wciąż nie zapominająca o osobach jej drogich. Ma dosyć nietypowe zachowania jak dla psów, takie jak siedzenie w dziwnej pozycji oraz jedzenie dużych ilości słodyczy, skradzionych dzieciom lub z cukierni. Jest bardziej realistką, aniżeli optymistką. Szczera aż do bólu, co często rani. Zwykle potakuje nawet, jeżeli niezbyt zgadza się z tą czy inną tezą. Baczna obserwatorka, wierna i posłuszna. Ma świetne umiejętności taktyczne oraz logiczne. Mimo to troskliwa, opiekuńcza oraz nieco nachalna.
Umiejętności: Trudno wyróżnić tu jakiekolwiek umiejętności wymagające sprawności fizycznej. Lawliet biega, skacze oraz wykonuje wszelkie inne komendy sprawnościowe tak jak inny, przeciętny pies. Jednak jej specjalnością jest z pewnością nauka. Uczy się niebywale szybko i nie ma z tym większych problemów. Wyciąga innych z opresji mądrą rozmową oraz podchwytliwymi pytaniami, aniżeli ostrymi zębami i siłą.
Historia: Tak jak większość rasowych psów urodziła się w prestiżowej hodowli. Kochana oraz darzona niezwykłą miłością przez rodziców, zawsze czuła się inna. Zawsze spędzała czas sama, sama się bawiła i uczyła nowych rzeczy. Podczas gdy rodzeństwo hasało za piłką w ogrodzie, ona chowała się w cieniu i rozmyślała o rozmaitych rzeczach. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy ktoś zechciał ją kupić. Rodzina z pięcioletnim dzieckiem poszukiwała towarzysza, który wiernie broniłby malucha. Uznali, że spokojna Lawliet idealnie się do tego nada. Nic bardziej mylnego. Suczka odrzuciła miłość nowych właścicieli. Często uciekała, raz nawet doszło do tego, że pogryzła małego chłopca. Wszystko przez nieszczęśliwą miłość. W sąsiedztwie mieszkał zadbany, czarny golden retriever. L zakochała się w nim bez pamięci, lecz nigdy nie znalazła odwagi by wyznać mu swoje uczucie. Ów pies był bowiem już stary, podczas gdy ona dopiero zaczynała ‘smakować’ świat. Pewnego razu zdechł, co wywołało u Lawliet rozpacz. Uciekła od właścicieli i już nie wróciła. Pozostawiła tym samym swój rodowód, więc uznawana jest za mieszańca, choć to Nova Scotia Duck Tolling Retriever czystej krwi. Błąkała się bez celu i nie chciała przyjąć niczyjej pomocy. Na wszystkich, którzy chcieli zabrać ją do siebie i zaopiekować się nią, warczała. Pewnego razu dotarła do okolicy, która wręcz ‘zapraszała’ ją do siebie. Postanowiła pozostać tu, dopóki serce nie nakaże jej odejść. Nie wie co stało się z jej rodzeństwem oraz rodzicami, lecz wie, że na pewno są szczęśliwi.
Autor: Aszlo
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Inne Zdjęcia:

Imię: Axel (dla przyjaciół Ax lub Axi)
Wiek: 4 lata
Właściciel: Nie ma właściciela. Jest wolny niczym ptak!
Rasa: Owczarek Szkocki (Collie)
Rodowód: Jest rasowy, jednak nie posiada rodowodu. Rodowód mają najczęściej psy, które biorą udział w wystawach, a on nie jest psem wystawowym.
Aparycja: Axel jak na Collie przystało nie jest największym psem na świecie, ale najmniejszy też nie jest. Właściwie to jest dość duży jak na swoją rasę. Wzrostem przerasta suczki swojej rasy, jednak to oczywiste, przecież jest samcem. Ma szczupłą budowę, ale sierść sprawia, że wydaje się inaczej. Kolorek sierści… Niezbyt oryginalny, często spotykany u Owczarków Szkockich. Umaszczenie to po fachu nazywałoby się śniade, lecz ja wolę opisać, jak to wygląda. Ma białe „skarpetki’’ na łapach i końcówkę ogona także białą. Biały to ładna barwa, czemu więc nie zdradzić, że szyja Axiego także jest biała? Długa sierść na jego szyi przypomina białą grzywę lwa, za czym Ax nie przepada w swoim wyglądzie (jaki pies chciałby mieć grzywę?!). „Obwód’’, że tak to nazwę, wokół nosa Axela jest… Zgadnijcie! Biały. To na tyle z białym. Czubek głowy i uszy psa są ciemniejsze, bardziej brązowawe. Reszta ciała pokrywa kolor rudawy jakby zmieszany z jasnym brązem. Jego oczy są również brązowe.
Płeć: I tutaj szok- Axel jest PSEM! Wygląd może mylić, prawda?
Partner: Szuka tej jedynej. Czy któraś będzie taka odważna i spróbuje?
Potomstwo: Brak, ale nie wie, czy chce mieć.
Zauroczony: Lubi wszystkie suczki, ale wciąż czeka na swoją księżniczkę.
Rodzina: 

  • Matka - Euphoria ‘Collie Rose’
  • Ojciec - Devil the Scariest Dream
  • Bracia - Vector (zwany czasem złośliwie Vicky, co było dla niego upokarzające), Louis, Jack (nie ten ze Sfory)
  • Siostry - Nevada, Sophie
  • Babcia (ze strony matki) - Navie
  • Dziadek (ze strony matki) – Raven
  • Prababcia – Lassie
  • Pradziadek – Seth

Liczna rodzinka, jednak to nie wszyscy.
Charakter: Widzieliście kiedyś płatek śniegu? Na pewno. Każdy z nich jest inny, prawda? Nie ma dwóch takich samych. Trochę tak jest z Axelem. Każdego dnia może być inny. Raz wredny i agresywny na maksimum, a raz miły i pomocny. Jednego dnia jest romantyczny, drugiego zaś nie nadaje się na żadną randkę. Ale czy na pewno z a w s z e tak z nim jest? No chyba nie za bardzo. Faktycznie, są cechy, których nasz Axi się nie pozbędzie nigdy, ale posiada także takie, które zostaną w nim na zawsze. Jakie to? Łatwo się tego dowiedzieć, widząc go.
Na co dzień pies ten chodzi z uśmiechem na pysku. Został stworzony na optymistę i nie zamartwia się długo byle czym. Bo po co? Rzeczywiście, są rzeczy, które smucą na dłuższy czas, jednak Ax martwi się nimi krócej, niż większość psów. Czemu? Jest optymistą. To odpowiedź, po co wiedzieć na ten temat więcej?
Odwaga jest czymś, co należy do Axela. Jest gotowy bronić innych... czasem nawet najgorszych wrogów. Może poświęcić życia za przyjaciół, za wybrankę, za Sforę… Za wszystkich, na których mu zależy. Wszystkich, nie wszystkiego. On nie ma przedmiotów, na których mu zależy. Uważa, że coś takiego to tylko przedmiot, który nic nie znaczy. Ceni przyjaciół, Sforę, ale nie przedmioty. Za coś takiego to on nie poświęci życia. Przecież nie kocha przedmiotów!
Nie jest „narcyzem”. Nie widzi w sobie nic godnego uwagi. Uważa, że „jest psem zwyczajnym, nic w nim ciekawego”. Czy to prawda? Należy ocenić samemu, bez jego pomocy. Nie przepada także za takimi narcyzami, co widzą tylko siebie.
Najczęściej jest otwarty na nowe znajomości. Znajomości, nie przyjaźnie. Na jego przyjaźń trzeba zasłużyć, a może być to długi czas. Zależy, czy ktoś przez to przebrnie. Przyjaźń z nim nie skończy się nigdy. W wielu sytuacjach pomoże i poradzi. Chętnie każdego wysłucha, powie, co myśli, że może komuś pomóc. Sam także czasem musi się komuś wyżalić, jak każda istota na świecie. Przecież przyjaźń to przyjaźń. Trzeba na sobie polegać.

Axel jest także ambitny, nawet do przesady.. Jakby nie wiadomo co się działo, on nawet przez ogień przejdzie, żeby dojść do celu. Ma jednak także swoje negatywne cechy. Bywa chamski i wredny, często się kłóci. Ma cięty język, może komuś „nawrzucać” jak to się mówi. Stara się jednak unikać wrogów. Nie robi tego ze strachu, tylko dlatego, że chce unikać bójek. Nie przepada za biciem się. Zazwyczaj nie kłamie. Kiedy jest to konieczne, może mijać się z prawdą… Ech, co tu ściemniać… Kłamie dosyć często. Ax nie jest idealny, bo ideałów nie ma. Też popełnia błędy, jak każdy.
Umiejętności: Axel jest doskonałym pływakiem. Można wrzucić go do wody, wepchnąć z zaskoczenia, nawet do bardzo głębokiej, a on sobie poradzi. Potrafi też kogoś z wody wyciągnąć bez mniejszych problemów. Biega bardzo szybko, dlatego lubi się ścigać. Skacze wysoko, chociaż nie zawsze tam, gdzie powinien. Nie idzie mu jednak skakanie daleko. Tropienie też nie należy do jego specjalności. Kiedy coś tropi, to idzie dobrze, a tu nagle coś zobaczy, coś usłyszy, no i gubi trop w efekcie.
Historia: Wszystko zaczęło się dość dawno temu. Suczka imieniem Lassie, czyli prababcia Axela, uciekła z domu. Jest to istotne, ponieważ gdyby nie uciekła, Axi by się nie urodził! No to uciekła. Była spięta, bo pokłóciła się w domu z siostrą o jednego przystojnego psa, w którym na nieszczęście obie się zakochały. Szła wtedy i płakała. Poszła gdzieś, gdzie nie znała drogi powrotnej do swego domu. W ten głupi sposób zgubiła się, co tu ukrywać.
Doszła do ruchliwej ulicy. Nadszedł moment, w którym nie jechało nic. Znaczy… no, nic… Tak jej się wydawało. Gdyby wydawało jej się inaczej, pewnie nie poznałaby swojego późniejszego partnera. Wtedy, gdy weszła na ulicę, jechał na nią rozpędzony samochód. Gdyby usłyszała go wcześniej, to by mogła uciec. Jednak ona tego nie zrobiła. Wtedy samochód ją potrącił. Zemdlała, a obudziła się w schronisku… ale bez łapy. Musieli jej ją uciąć. Była załamana z tego powodu. Stała się pesymistką i nie wierzyła w siebie. Brak jednej łapy przeszkadzał jej w życiu codziennym. Myślała także, że nie znajdzie już nigdy partnera i jej największe marzenie o szczeniaczkach się nie spełni. A tu nagle niespodzianka.
W schronisku mieszkał pies tej samej rasy, co ona. Urodził się w tym schronisku i był psem dyrektorki schroniska. Zakochał się w Lassie. Gdy wyznał jej miłość okazało się, że była odwzajemniona. Zostali parą i później ku radości Lassie mieli szczeniaki. Jedno z nich to była babcia Axela, czyli Navie. Gdy Navie dorosła została zaadoptowana przez kogoś. Nie podobało jej się to.
Zamieszkała w domu pewnej pani. Była nauczycielką i miała dodatkowo dyżury. Suczce się nie spodobał nowy dom. A w dodatku jej pani też jej nie chciała po jakimś czasie… Porzuciła ją w lesie i przywiązała drutem kolczastym do drzewa. Biedna Navie spędziła tak dużo czasu. Wtedy przechodził obok pewien pies. Był to także Collie. Jakoś zdjął te druty i uwolnił sunię. Wziął ją na grzbiet i zabrał do swojego domu. Jego właściciel, Ian, zaopiekował się Navie. Navie była szczęśliwa, a po jakimś niedługim czasie ona i Ivan (tak miał na imię pies) zostali parą. Właściciel zdecydował się założyć hodowlę Collie.
No, wszystko było dobrze. Navie urodziła szczeniaki. Była to śliczna trójka uroczych maluchów. Najbardziej buntownicza z nich była mała suczka, którą nazwano Euphoria. Hodowla nazywała się „Collie Rose”, więc była to Euphoria ‘Collie Rose’. Od początku życia nie podobał jej się dom, czyli hodowla. Miała mieć szczeniaki z obcymi psami, zakładać dużą ilość rodzin i jeszcze startować w jakiś zawodach?! Niedoczekanie!
Dlatego właście Euphoria uciekła z domu, gdy dorosła. Miała już trochę szczeniąt, co jej się nie podobało. Nigdy nie planowała mieć partnera, a co dopiero szczeniaki! Biegła najdalej, jak mogła. W końcu wsiadła w jakiś pociąg towarowy i odjechała… Wysiadła daleko, gdzie bardzo jej się podobało. Był to duży las… Ona uwielbiała takie przestrzenne miejsca. Jej charakter ku jej nieszczęściu się nie zmienił. Dlaczego ku nieszczęściu? Niedaleko mieszkał pies, którego właściciele (cała rodzina) mieli hodowlę. Miał na imię Devil i zakochał się w Euphorii. Od zawsze lubił pewne siebie i buntownicze suczki… Nigdy jednak nie umiał wyznać jej miłości… Wpadł więc na taki sobie plan…
Pewnego dnia wyciągnął swego właściciela na spacer. Specjalnie skierował go do suczki, w której się podkochiwał. Wiedział, że hodowla szukała takiej suczki, jak ona, bo planowali mieć takie szczeniaki… Ech, właściciel wziął ją ze sobą (Euphoria była wściekła) no i miała szczeniaki z Devilem. Nigdy nie chciała tego. Nie chciała, żeby cokolwiek tego typu nastąpiło w jej życiu. A tu znajduje się taki pies, który się w niej kocha i psuje jej życie.
W pierwszym i ostatnim miocie urodził się Axel (no nareszcie!). Dlaczego w ostatnim? Euphoria zachorowała i musiała zostać wysterylizowana, bo następne szczeniaki nie byłyby zdrowe. Axel zawsze był bardziej podobny do swojej mamy, bo też nigdy nie chciał mieć szczeniąt ani partnerki (później się to zmieniło). Było mu w hodowli całkiem dobrze, ale miał jeden problem… Od urodzenia nie widział na jedno oko. Trochę mu to przeszkadzało, no ale jakoś sobie radził.
Pewnego dnia stało się coś strasznego. Axi był wtedy na niewinnym spacerze, ale sam. Wymknął się (uwielbiał to robić) no i wrócił do domu. Zastał okropny widok – dom spalony, same kawałki i popiół. Był przerażony, a potem podsłuchał rozmowę: „Nikt nie przeżył… ‘’. Te słowa wystarczyły, żeby dowiedział się, co tam się stało. W domu był pożar.
Wtedy go zobaczyli. Ludzie, którzy byli na miejscu planowali wezwać schronisko. Axel na te słowa uciekł daleko. Błąkał się długi czas, nie miał już właściciela. Żył jako pies bezpański. Pewnego dnia spotkał Renesmee, która zaprosiła go do Sfory. Dołączył i jest mu dobrze.
Autor: Violet15
Pochwały/Upomnienia: 0/0

Imię: Rose
Wiek: 2,5
Właściciel: Olivia Black
Rasa: Siberian Husky
Rodowód: tak
Aparycja: Ma śliczną błyszczącą sierść o maści szarej (grzbiet), a na dole śnieżnej. Ma urokliwe spojrzenie ciemnych oczu. Pełna gracji i wdzięku.
Płeć: Suka 
Partner/k: liczy najpierw na dobrego, zaufanego przyjaciela
Potomstwo: brak
Zauroczony/ona: musi najpierw go spotkać na swojej drodze życia
Rodzina
  • mama- Ashley
  • tato- Berno
  • brat- Rambo
  • siostra- Zula

Charakter: Urocza i pełna wdzięku suczka.Jest pełna wigoru, energii do życia i pełna pozytywnego myślenia.Jeśli coś źle pójdzie, to na następny raz nie postąpi tak więc uczy się na błędach. Lubi cieszyć się życiem, czerpać z niego jak najwięcej pięknych chwil. Kocha patrzeć w zachody słońca, z myślą że następnego ranka ono znowu wyjdzie i będzie rzucać promienie na jej pyszczek. Wrażliwa i czuła dla innych, umie poświęcić innym chwilę i im pomóc, nie odmówi. Lubi zawierać nowe znajomości, przebywać z przyjaciółmi. Jest bardzo posłuszna dla swojej pani.Szybko uczy się nowych rzeczy, chętna do współpracy.Jest bardzo odważna, nie boi się nowych wyzwań. Nienawidzi kłamstwa, kłamstwo to rzecz straszliwa, przenikająca ciało i sumienie. To co szanuje w innych to szczerość, woli gdy ktoś powie coś szczerego niż bezsensowną paplaninę.Mało jest takich co potrafią spojrzeć w oczy i powiedzieć szczerze lub przyznać się do winy. Uwielbia wspólne zabawy z panią, spacery i pracę. Rozróżnia ludzi po sercach, ceni sobie i jest oddana ludziom o dobrym sercu, potrafi im w tedy zaufać. Gdy ktoś ją zrani stara się nad tym nie ubolewać, kryje to w głębi serca i wyrazi szczerą opinię.Tylko czasem, co jest rzadkością potrafi pęknąć i po prostu wyrzucić to z siebie, chyba jak każdy.jest bardzo zabawna( czasem może aż nad to) ale zna granice.Nie lubi kogoś krzywdzić, od razu siedziałoby to jej na sumieniu.Stara dążyć do tego co sobie postawiła na celu. Jest twarda, jak jej się coś nie spodoba lub coś ją wkurzy potrafi przyłożyć, lub obronić słowem. Nienawidzi chamstwa, poniżania innych, nieuzasadnionej nienawiści, kłamstwa. Kocha otoczenie przyrody, docenia to co dała nam matka natura i nienawidzi jak ktoś niszczy to piękno. Gdy ją bliżej poznasz w końcu zrozumiesz jej charakter i sposób bycia. Jest bardzo kreatywna, ma wile pomysłów i czynności do zrealizowania. 
Umiejętności: Rose jest wspaniałą biegaczką, ze świetną zwinnością i skocznością.W swojej rasie cechuje się siłą i wytrwałością. Dobrze radzi sobie w pływaniu.
Historia: Urodziła się w malowniczej krainie zwaną Rainbow Glow. Mieszkała tam razem ze swoją rodziną, wiodła spokojne życie.Jako szczeniak bawiła się ze swoim rodzeństwem aż do upadku sił. Gdy padał deszcz wybiegali na dwór i biegali na deszczu a później taczali się w błocie.Później ich sierść była pozlepiana i brudna za co doceniali zmagania opiekunów, którzy cierpliwie doprowadzali ich do stanu porządnego. Gdy zauważyli na łące zająca lub podobne zwierzęta ścigali się z nim lub po prostu ze sobą. Odbywali codzienne (szczenięce walki) co wyglądało może jak zapasy.Gdy nastawały chłodniejsze dni a z drzew opadały liście łapali je w zęby, tarzali się po nich, rozrzucali liście pozbierane w kupki, bawili się w chowanego. A gdy w nos szczypał mróz, ślizgali się na lodzie (co kończyła się nieraz kontuzjami) lub gdy spadł śnieg obrzucali się nim lub wymyślali najróżniejsze zabawy. Po tych wszystkich wyczynach wracali do domu i zmęczeni padali.Niektóre zachowania zostały im do dziś  gdy zaczęła się nauka, sumiennie i z wielkim zaangażowaniem uczyli się nowych sztuczek, rzeczy. Rose po jakimś czasie umiała wspaniałe sztuczki oraz komendy i zaczęło się od jeżdżenia na wystawy. Wielokrotnie została nagrodzona. następnie uczyła się pomagać ludziom w ośrodku pracowała z dziećmi. Wiele osób doceniało ją i chwaliło. Swoje misje życiowe postanowiła kontynuować w nowym miejscu. Znaleźć fajny kąt i odkrywać świat. Tak trafiła tutaj, zobaczymy co dalej ją spotka, ma nadzieję że wile pozytywnych rzeczy :3
Autor: piwonnia
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Imię: Lilith
Wiek: 2 lata
Właściciel: Catherine Florence
Rasa: Owczarek Szetlandzki (Sheltie)
Rodowód: Tak
Aparycja: Lilith posiada długą, jedwabistą sierść. Wyglądem przypomina śniadą kulkę. Jest w miarę niska. Pod stertą sierści, widnieje smukła sylwetka suczki. Oczy, stosunkowo duże, niby dwa pełne orzechy, patrzące z wyrozumiałością i łagodnością. Uszy klapnięte, podskakujące delikatnie przy biegu. Ogon suni, zawsze wesoło merdający. Mimo tej całej delikatności, łapy silne i wytrwałe, poniosą właścicielkę hen, hen daleko, o ile będzie chciała. Lilith porusza się z gracją, przy tym nie unosząc głowy.
Płeć: Suka
Partner/k: Brak
Potomstwo: Brak
Zauroczony/ona: Brak
Rodzina: 

  • Matka: Isabell
  • Ojciec: Storm 
  • Siostra: Anabell 

Charakter: Lilith jest mieszanką cech. Przede wszystkim suczka słynie ze swojej nad anielskiej łagodności. Jest bardzo inteligentna i sprytna. Potrafi wywiązać się z wielu spraw. Uparta, zawsze stawiająca na swoim. Rzadko kiedy zgodna jest z kimś innym. Czasem kapryśna i nie do zniesienia, przesłodzona. Nie łatwo ją zdenerwować, choć gdy wyrwie się smoka ze snu, łatwo się unosi. Jest odważna, ale nie pewna siebie. Cierpliwa oraz wierna, zawsze dochowuje powierzonej tajemnicy. Zachowuje dystans wobec obcych, lecz nawyk z dzieciństwa nadal w niej został – jest zbyt ufna. Nie jest płytka i nie gra na dwa fronty. Jest szczera, gdyż nigdy nie kłamie, ‘wali prosto z mostu’, tak to można określić. Potrafi zachować zimną krew oraz jest pomysłowa. Rzadko kiedy jest egoistyczna i chamowata. Tryska radością, była nią, jest i nadal będzie. Z jej pyska nigdy nie znika uśmiech, mimo że jest czasem ‘złamany’. Zawsze gotowa pomóc, doradzić i wesprzeć. Jest duszą towarzystwa, która sprawia odmienne wrażenie. Suczka jest bardzo towarzyska i przyjacielska. Lilith dostosowuje się do każdej sytuacji. Stara się być miłą, choć jej to czasem nie wychodzi. Wszystko zależy od niej samej i od jej woli.
Umiejętności: Lilith najlepsza jest w byciu sobą samą… Suczka jest dosyć zwinna, wytrzymała i szybka, potrafi świetnie biegać, lecz na ogół robi to z niechęcią. Ponad to potrafi świetnie skakać przez przeszkody. Jednak Lilith najlepsza jest w pasterstwie. Jej przodkowie byli do tego hodowani. Choć coraz bardziej ta umiejętność, w niej zanika, nie zmieni swojego prawdziwego psiego przeznaczenia.
Historia: Historia Llilith nie rozpoczyna się w Beverly Hills, lecz gdzieś o wiele dalej. Urodzona w hodowli Owczarków Szetlandzkich na obrzeżach Los Angeles. Córka rodowitych czempionów. Miot, w którym przyszła na świat był całkowicie przeznaczony do zarobku – czyli adopcji. Stało się tak, ponieważ hodowla powoli zaczęła bankrutować. Szczenięta rozwijały się znakomicie, żadne nie chorowało, wszystkie tryskały radością, były ciekawe świata i życia. Wreszcie przyszedł dzień i samych adopcji. Przychodzili ludzie. Oglądali szczenięta, głaskali i brali. Suczka została sama wraz ze swoją siostrą, Anabell. Po jakimś czasie zjawiła się pani z córką, która wyraziła chęć adopcji Lilith i Anabell. Na początku było wspaniale, z czasem wszystko się psuło. Suczki stawały się uparte i się zapierały. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Mała właścicielka, z aniołeczka zmieniła się w małego demona. Była bez skrupułów wobec swoich pupili. Biła je, kopała, ciągnęła i głodziła. W końcu jej matka, nie mogła patrzeć, jak jej ‘córka się męczy’, więc oddała dwie sunie do schroniska. Siostry wspierały się nawzajem i pomagały. Pewnego dnia do schroniska przybyła dziewczyna, imieniem Catherine. Chciała wziąć jakiegoś psa. Opiekować się nim, troszczyć, obdarzyć go miłością. Traf padł na Lilith. Z początku suczka nie chciała się rozdzielać z Anabell i była bardzo nieufna wobec licealistki. Szybko stwierdziła, że dziewczyna jest inna od poprzedniej właścicielki i bezwarunkowo jej zaufała. Rok później, wraz ze swoją właścicielką zamieszkała w Beverly Hills, na Ulicy Marzeń.
Autor: marciszka
Pochwały/Upomnienia: 0/0

Imię: Angel
Wiek: 2 lata
Właściciel: Jest bezpańska.
Rasa: Border Collie
Rodowód: Tak.
Aparycja: Angel to rudo, czarno biały border collie. Ma długą, gładką sierść. Jej oczy są koloru czekoladowego.
Płeć: Suczka.
Partner/ka: Brak.
Potomstwo: Marzenie..
Zauroczony/ona: Nie ma takiego.
Rodzina: 
  • mama Foxy
  • tata Snoopy

Charakter: Angel jest bardzo ciekawska, co często pakuje ją w kłopoty. Wszędzie jej pełno. Kocha towarzystwo i zawieranie nowych przyjaźni. Nawet jeśli pies bardzo jej nie lubi ona i tak próbuje zdobyć jego przyjaźń. Nie może znieść tego, że ktoś jej nie lubi. Jest wtedy smutna i często przekręca różne wyrazy np: Zamknij zimno, bo mi okno. Często jednak jest bardzo wesoła i tryska radością. Uwielbia robić innym psom żarty. Nienawidzi kotów. Uwielbia marchewki..... Na jej pysku prawie zawsze gości uśmiech. Ciągle narzeka, że jest jej gorąco, zimno, nudno albo jeszcze jakoś inaczej. W wszystkim potrafi dostrzec wady, ale dla niej i tak szklanka jest na pół pełna. Często nie bierze spraw na poważnie. Dosztrzega problem u innych, a nie u siebie. Jest bardzo zapomonalska. Sczera aż do bólu. Broni sprawiedliwości i prawie zawsze widzi gdy ktoś ją okłamuje. Uparcie dąży do celu. Nie boi się większych i silniejszych od siebie. Nie przeszkadza jej gdy ktoś powie, że jest np: brzydka. Ten ktoś tak myśli, a nie ona. Często zachowuje się dziecinnie. Nie pilnuje swoich rzeczy, ale gdy coś zginie ona i tak to znajdzie. Nie odpuści nic nikomu. Uwielbia jęczeć i narzekać. I choć wymieniłam tu tyle jej wad to ona potrafi być miłym, kochającym i grzecznym pieskiem. Najpierw mówi, a potem myśli.
Umiejętności: Angel od urodzenia była świetną tropicielką. Jest bardzo zwinna i szybka.
Historia: Angel urodziła się na wsi. Kury, krowy, konie, zboże, błoto to jej dzieciństwo. Było jej tam cudownie, ale... Pewnego dnia sunia obudziła się w bardzo ciemnym miejscu. Później zdała sobie sprawę, że to kartonowe pudło. Angel była głodna, więc zapiszczała. Usłyszała lodowaty głos: "Cicho bądź!" Oczywiście ona zawsze na przekór, więc zaczęła szczekać. "Głupi kundel!"-odezwał się głos. "To jest rasowe"-odezwał się inny głos. Później nastąpiła cisza. Angel wiedziała, że jedzie samochodem. Często jeździła tym warczącym potworem do weterynarza. Ona nie chciała do weterynarza! Jej zdaniem musiała zaraz się ztąd wydostać, ale samochód stanął. Potem znowu odezwaly się te głosy i Angel znalazła się sama na ulicy. Tam było dla niej wystarczająco za dużo aut. Skamlała i skakała w kółko przez dobre 5 minut. Potem wywęszyła piękny zapach....mięsa, a bardziej szczegółowo wieprzowiny. Od razu popędziła za zapachem. Zapach był w sklepie "u John'a". Sunia wlazła do środka. "Pies!"-zawołała jakaś pani. Po chwili Angel znowu znalazla się w pudle. Była taka głodna, aż wreszczie znalazła się na ulicy Marzeń. Tam znalazla coś w śmietniku i trafiła tutaj...
Autor: WerusiaK
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Inne zdj:
Imię: Golden Leaf (Gold, Leaf)
Wiek: 3,5 lat
Właściciel: Aktualnie nie posiada. 
Rasa: Golden Retriever
Rodowód: Posiada. 
Aparycja: Leaf mierzy 59,5 cm. więc jak na swoją rasę jest jednym z wyższych osobników. Jest dobrze zbudowany. Całe jego ciało porasta długa, gęsta sierść koloru jasnego złota. Jest szczególnie bujna w okolicach karku, klatki piersiowej, łap i uszu. Mimo, że pies ten jest bezdomny nosi czarną obrożę. Stop Gold'a jest delikatny i mało widoczny. 
Kufa ma idealną długość i szerokość. Nos owego retrievera ma brązowo-czarną barwę. Jego górne wargi, jak na tą rasę przystało są nieco obwisłe. Czarne, bystre oczy ciekawie spoglądają na świat. 
Płeć: Pies 
Partner/ka: --- 
Potomstwo: ---
Zauroczony/ona: Spotkał już kilka miłych i ładnych suczek, ale jedna powoli skrada jego serce.
Rodzina: 
  • Mama- Live
  • Ojciec- Meet
  • Brat- Colorado
  • Siostry- Hope, Jingle

Charakter: Golden Leaf to raczej cichy pies. Spokojny i zrównoważony, nie łatwo jest go zdenerwować. Zawsze sprawiedliwy i konsekwentny. Jest idealnym przyjacielem. Nigdy nie odwróci się od Ciebie bez powodu. Prawdomówny, miły i dobroduszny. Jest odważny i potrafi poświęcić się dla kogoś. Nigdy nie był i raczej nie będzie egoistą. Inteligentny, sprytny i kreatywny. Nie lubi typowych "cwaniaczków i chamskich psów". Nie łatwo jest zdobyć jego zaufanie. Gold zwykle jest niezauważany, ponieważ nie cierpi się wywyższać. Nie wybucha bez powodu. 
Umiejętności: Ten pies jest wybitnym aporterem. Dzięki smukłym łapom potrafi biegać na prawdę bardzo szybko. Przoduje siłą, która często mu się przydaje. Ma znakomity wzrok, węch i słuch. Również pływa nie najgorzej. Jest raczej długodystansowcem więc nie boi się kilometrowych pościgów za szybką i skoczną zwierzyną. 
Historia: Urodził się niedaleko Beverly Hills. Razem z całą rodziną mieszkał w domu bogatego człowieka. Gold był ulubieńcem swojego pana. Według niego zawsze był "najlepszy". Swego czasu nie był zbyt miły. Poniżał nawet własne rodzeństwo. Za godnego siebie uważał tylko swojego jedynego brata, Brandy'ego. Pewnego dnia, gdy Leaf miał już 6 miesięcy, stało się coś, co nigdy zajść nie powinno. Mianowicie młody retriever rzucił się do gardła swojej siostrze. Hope była jedyną suczką która próbowała z nim walczyć, i za wszelką cenę pragnęła wygrać. Jednak brat Hope był od niej o wiele silniejszy. Golden Leaf zabił siostrę w walce. Ojciec nie mógł już wytrzymać. Kazał odejść jemu, a jak później się okazało również Brandy'emu. Młody pies był zadowolony, że opuścił dom jako pierwszy. Jednak jego radość nie trwała długo. Wkrótce potem, gdy szczeniak wraz z bratem dotarł do Bevrly Hills, stała się tragedia. Pewnego deszczowego dnia spotkał ich najgroźniejszy z psów, Diablo. Golden, jak to on, zaczął ubliżać dobermanowi. To skończyło się strasznie i dla niego i dla Brand'a. Mistrz Walk zaatakował dwa psy. Leaf'owi cudem udało się uciec ale jego towarzysz... On został rozszarpany na strzępy. Zrozpaczony Golden Leaf zmienił się. Zrozumiał, że Brand zginął przez niego. Gdyby nie był taki chamski i wredny... Zbyt pewny siebie... Od tamtego czasu wszystkie złe cechy zamieniły się w dobre. Po długiej wędrówce znalazł Ulicę Marzeń, a wraz z nią tą sforę. Dołączył do niej. Próbuję zapomnieć o horrorze która zdarzył się w jego dzieciństwie, ale niestety musi się pogodzić z tym, że śmierć jego najlepszego przyjaciela "wydarła" kawałek jego duszy i pozostawiła na jego psychice głębokie rany, które jeszcze się nie zrosły...
Autor: ranczo2003
Pochwały/Upomnienia: 0/0

Husky przez Maaira
Imię: Aurum
Wiek: 3 lata
Właściciel: Aktualnie nie ma
Rasa: Husky, lecz ma w sobie cechy mieszańca, sądząc po kolorze jego szaty.
Rodowód: Gdzieś się zapodział...
Aparycja: Aurum jak samo imię mówi posiada piękna sierść odznaczającą się złotymi fragmentami. Poza nimi na zmianę przeplatają się brąz, biel i nieco rudy odcień. Ma wyjątkowo silne łapy sprawiające, że jego sylwetka jest zgrabna, dumna i smukła. Posiada miły wyraz pyska, nie bez powodu, zawsze można go widzieć z uśmiechem. Wyżej znajdują się czarujące, czekoladowe oczy. Postawione uszy sprawiają iż zawsze jest czujny. 
Płeć: Pies
Partnerka:
Potomstwo: -
Zauroczony: Cóż jak na razie nie znam żadnej suczki...
Rodzina:
  • Matka - Daisy
  • Ojciec - Tenebris
  • Brat - Zeus
Charakter: Aurum jest na ogół miłym psem. Zawsze chętnym do pomocy. Jednak gdy coś zagraża jemu, lub bliskiej mu osobie nie pożałuje nawet rozlewu krwi. Nie przepada być w centrum uwagi, woli towarzystwo najbliższych. Jest otwarty na nowe przyjaźnie, aczkolwiek niekiedy zachowuje drobny dystans. Tajemnic dochowuje, może poszczycić się prawdomównością. Tak naprawdę z zewnątrz może wydawać się zimny, oschły i nieugięty, lecz w wewnątrz to oddany, lojalny przyjaciel. Potrafi zachować się jak na dżentelmena przystało, kulturalny, szarmancki i co najważniejsze czuły. Wszystko co robi, mówi i myśli jest szczere i prawdziwe. Mimo, że jest "twardym psem" stara się być opiekuńczy i w pełni oddany innym.
Umiejętności: Aurum w przeszłości bywał często na wystawach. Nie lubi się przechwalać, ale zdarzyło mu się parę razy osiągnąć pozycję lidera. Jest doskonałym biegaczem, jak na jego rasę przystało uwielbia gdy wiatr muska jego sierść podczas dzikiego pędu przed siebie. Jest wyjątkowo czujny o czym świadczą wyostrzony słuch i jego sokole oko. 
Historia: Aurum urodził się w niewielkim miasteczku w okolicach Beverly Hills. Wraz ze swoim właścicielem przeprowadzili się jednak w malowniczą okolicę zwaną Ulicą Marzeń. Aurum spotkał tam wiele przyjaciół, lecz jego najlepszą towarzyszka stała się Golden Retrieverka - Renesmee. Bardzo się polubili. Pewnego zimowego dnia chciał wyjawić co do niej czuje. Zadbał o oprawę gdyż znajdowali się wtedy na wielkiej górze. Jednak los chciał by było inaczej. Aurum wraz z Renesmee upadli z góry na wielki jezioro. Lód roztrzaskał się, Aurum stracił nadzieję na ratunek. A jednak, zapaliła się iskierka, która przeistoczyła się w płomień ratujący psa. Aurum'a wyciągnął znajomy jego właściciela. Jednak pies znajdował się w stanie krytycznym, przeżył dzięki pomocy lekarzy. Teraz już czuje się dobrze, wrócił do Beverly Hills, jednak nie chce wspominać wydarzeń z dawnych lat i zacząć od nowa.
Autor: 147896325? (Howrse)
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Imię: Siberian Sun (W skrócie Syberia lub Sunny, bądź pieszczotliwie Czekoladka, Pralinka)
Wiek: 3 lata
Właściciel: Georgia McClain
Rasa: Owczarek Australijski (Aussie)
Rodowód: Posiada
Aparycja: To drobna sunia o smukłej, nieco wysportowanej sylwetce. Ma średniej długości, szpiczasty pysk oraz parę uroczych, oklapniętych uszu, które zauroczyło już wielu. Oczy mają miodową barwę, mieszającą się nieco z miedzią i jasnym brązem. Nosek natomiast prezentuje się w odcieniach brudnego różu, gdzieniegdzie przeplatającego się z brudnym brązem. Jej długa, gęsta i miękka sierść jest w kolorze czekolady, z pojawiającymi się raz za czas znaczeniami. Inaczej jej umaszczenie nazywa się red tricolor. Posiada niezbyt szerokie, lekko owalne łapy z równo przyciętymi pazurami. Ogon jest puszysty, wiecznie migruje w powietrzu i zamiata podłogi. Syberia porusza się z gracją damy. Ma lekkie, sprężyste kroki, nie ociężałe. Równie świetnie prezentuje się gdy biega, na przykład podczas aportowania czy amatorskich, psich wyścigów. Cóż, Sunny przez dużo czasu trenowała krok oraz zwinność, gdyż przez wymysły swojej właścicielki nim zajęła się startowaniem w zawodach agility, prowadzana była na wystawy. Ważnym jednak elementem, przypominającym się na każdym kroku, jest pół ślepe, lewe oko.
Płeć: Suka
Partner: Brak
Potomstwo: Brak
Zauroczony/ona: Cóż, liczy, że znajdzie swoją prawdziwą miłość.
Rodzina:

  • Matka – Sweet Spell
  • Ojciec – Rainy Road
  • Starszy brat – Playfull Puppy

Charakter: To typowa myślicielka. Mądra, inteligentna oraz oczywiście dobrze wychowana. Od szczeniaka kształcona na prawdziwą damę. Jest raczej typem samotnika, lubiącym spędzać czas wśród ciszy i natury. Nie lubi codziennego zgiełku i harmideru, jaki zazwyczaj panuje w dużych miastach. Nigdy nie ucieka się do długich, barwnych wypowiedzi. Woli raczej opowiedzieć krótko, zwięźle i na temat. Nie jest jednak mało kreatywna i gdy tylko nadchodzi odpowiedni moment, gotowa jest nawet wygłosić przemówienie.
Jest to raczej suczka pogodna o optymistycznym nastawieniu do życia. Często się uśmiecha, czym zjednała już sobie wielu przyjaciół. Zawsze każdemu doradzi, poda pomocną łapę. Cechuje ją uczciwość oraz wola sprawiedliwości. Gardzi oszustami i łgarzami oraz dąży do pozbycia się takich psów ze swojego otoczenia. Jest miła, uwielbia schlebiać innym, lecz głównie przez swoje dobre maniery. Co jednak ważniejsze, jest raczej nieśmiała. Niechętnie podejmuje się zawarcia nowych znajomości, woli trzymać się bowiem w kręgu znanych już osób. Sunny to sunia wrażliwa. Bardzo przeżywa każdy upadek, porażkę oraz każde zwycięstwo i wyróżnienie spośród tłumu. Nie brak w jej sercu troskliwości oraz czułości, jaką darzy bliskie jej sercu istoty. Gotowa jest dla nich poświęcić się w każdej chwili, ryzykując nawet życie. Wiele psów potwierdzi, że ma ona „rękę” do szczeniaków. Maluchy od razu obdarzają ją zaufaniem, pozwalają prowadzić przez ścieżki nauki oraz zabawy. Po prostu jest dla nich jak druga matka, choć sama niespecjalnie myśli o posiadaniu własnego potomstwa. Syberia jest bez wątpienia niepoprawną marzycielką. Choć stałe zamyślenie jest stałym elementem jej postaci, to z pewnością żaden pies nie ma tak bogatej wyobraźni jak ona. Potrafi dzięki niej rozjaśnić każdy ponury dzień, zmienić przykrą rzeczywistość w czarującą, pełną zabaw przygodę. Ma też równie piękne sny… Za jej ważną wadę można uznać wieczne niezdecydowanie oraz roztrzepanie. Suczka często zapomina co miała zrobić, zapomina o czym mówiła. Roztrzepaniu towarzyszy rozkojarzenie oraz trudności z długotrwałym skupieniem się na jednej rzeczy. Co dziwne, zdarza się, że okazuje ona agresję w stosunku do innych. Nie wzbroni się przed donośnym, ostrzegawczym szczeknięciem czy nawet warknięciem. Do tej pory nikt jednak nie zna prawdziwego powodu takich zachowań suczki. Wszyscy z pewnością jednogłośnie stwierdzą, że jest to do niej nie podobne. Cóż, Siberian Sun sama w sobie jest dotychczas nierozwikłaną zagadką. Jej charakter jest zmienny niczym pogoda w górach. Raz jest pogodna, przyjacielska, rozśmiesza wszystkich dookoła, a raz usiądzie ponura na tarasie i będzie wpatrywać się w jeden punkt, rozmyślając nad dręczącymi ją w danym momencie sprawami. Posiada własne poglądy, zawsze ma osobiste zdanie na dany temat. Uważa, że ślepe podążanie za większością jest tylko brakiem rozumu i czystą głupotą.
Jedyną kwestią, w której daje się być przewidywalna, jest miłość. Raczej nie jest stała w uczuciach i często się zakochuje. Stara się racjonalnie myśleć i dzięki silnej woli często się jej to udaje. W swoich wyborach kieruje się jednak inteligencją psa, aniżeli jego wyglądem. Syberia jest z natury leniwa.
Umiejętności: Jako szczeniak była rozpieszczana, zawsze jej dogadzano. Szybko przybywała na wadze, gdyż nie zapewniano jej odpowiedniej ilości ruchu. „Tłuściutki, czekoladowy pączuś" - tak mówili na nią początkowi właściciele oraz brat. Gdy jednak dostała się pod opiekę Georgii, natychmiast zmieniła swoje podejście do psich sportów. Kobieta uwielbiała ruch, to też szybko zaraziła swoją miłością również pupilkę. Syberia natychmiastowo uzyskała szczupłą, wysportowaną sylwetkę oraz przede wszystkim zahartowała swoją wytrzymałość, której na ten moment jej nie brakuje. Jest również szybka i zwinna, jak na przedstawicielkę jej rasy przystało. Wytrenowała to też świetnie podczas zawodów, w których miała już okazję niejednokrotnie uczestniczyć. Pięknie prezentuje się także jej krok, więc jeżeli chodzi o umiejętności fizyczne, także ma się czym pochwalić.
Historia: Urodziła się w prestiżowej hodowli owczarków australijskich. Od dzieciństwa była rozpieszczana, miała wszystko czego zapragnęła. Rodzice oraz właściciele darzyli ją ogromną, szczerą miłością. Można powiedzieć, że na szczenięce lata przypadł jej wręcz rajski los. Suczka szybko rosła, wzrastając również w wiedzy. Co raz częściej ograniczała zabawy z rodzeństwem (nie tylko tym biologicznym), aby pójść na spotkania starszych suk, które odbywały się popołudniami w ogromnej bibliotece pełnej starych ksiąg. Te chwaliły ją za niezwykłe bogactwo słownictwa oraz łatwość w wysławianiu się. Niejednokrotnie więc rumieniła się, słysząc takie pochwały. Jednak na każdego psa z hodowli przychodzi taki moment, kiedy musi rozstać się z rodziną oraz udać do nowych opiekunów. Tu jednak nie było tak łatwo, jak podebrać bratu kąsek z miski, gdy było się jeszcze szczenięciem. Nie było wielu chętnych do zakupu Syberii. Jedni twierdzili, że jest za spokojna, inni, że nie nada się dla dzieci, ze względu na swoje rzadkie bo rzadkie, ale jednak, porywy agresji. Suczka czekała na ochotników przez cały rok, ale gdy jednak nie znaleźli się takowi, właściciele uznali, że pozostanie z nimi. Mimo tego, że Sunny kochała rodziców i nie chciała się z nimi rozstawać, to jednak ciągnęło ją do nowego świata, rozpoczęcia wszystkiego od nowa u boku być może najwspanialszego człowieka, jakiego będzie miała okazję spotkać. Dalsze życie toczyło się swoim rytmem, powoli i spokojnie. Pewnego jednak razu podczas obiadu rodziny Clarksonów (bo tak mieli na nazwisko pierwsi właściciele suni), pojawiła się nowa, całkiem obca osoba. Młoda brunetka o ciemno-piwnych oczach. Od razu wyglądała na osobę, której można zaufać oraz powierzyć najcenniejsze i najbardziej skryte tajemnice. Gdy Pralinka pojawiła się w jadalni, pani Clark przedstawiła ją zauroczonej kobiecie. Ta od razu oznajmiła, że chce ją do siebie wziąć i nie liczy się z tym, jaka będzie jej cena. Potem okazało się, że brunetka ma na imię Georgia oraz jest właścicielką światowej sławy firmy Clain Industries, zarabiającej w XXI wieku miliony. W związku z tym, życie Siberian Sun w ogóle się nie zmieniło. Georgia była ogromną miłośniczką sportu, to też zażenowała się kondycją suni oraz zaczęła wyczerpujące treningi. Suka kilkakrotnie brała udział w wystawach psów, zawsze stając na podium. Potem jej opiekunka stwierdziła jednak, że ta kompletnie się do tego nie nadaje. Zmieniły więc preferencje na zawody agility, a po zajęciu przez owczarka pierwszego miejsca w zawodach dla juniorów, to właśnie ta dziedzina stała się jego profesją. Teraz Czekoladka żyje w dostatku, otaczana miłością i troskliwą opieką w ogromnej willi na skraju Beverly Hills. W międzyczasie Georga zdążyła już wyjść za mąż oraz urodzić dziecko - dziewczynkę, która obecnie ukończyła studia prawnicze oraz pomaga matce w firmie. Sunia równie silną więź nawiązała z mężem Georgii - Billem, i córką - Samanthą. Cóż, nigdy nie wiadomo co szykuje nam los, ale jako, że Syberii zazwyczaj dopisuje szczęście, raczej czeka ją barwna, pełna nowych, ekscytujących przygód przyszłość.
Autor: Aszlo
Pochwały/Upomnienia: 0/0

Inne zdjęcia:
Z matką:

Imię: Loser (Los)
Wiek: 3 lata
Właściciel: Tiffany Kwon 
Rasa: Owczarek Australijski
Rodowód: Tak
Aparycja: Loser to owczarek australijski o białej sierści z czekoladowymi, podpalanymi plamami na pysku oraz grzbiecie. Uroczą mordkę psa ozdabiają świecące, pomarańczowe oczy oraz duży brązowy nos. Pies o wysportowanej, tęgiej posturze, puszystym, miękkim futrem i dużymi, stojącymi uszami z niepowtarzalnym słuchem.
Płeć: Pies
Partner/k: Brak
Potomstwo: Brak
Zauroczony/ona: Kto by tam go chciał...
Rodzina: 
  • Matka - Chloe 
  • Ojciec - nie zna
  • Rodzeństwo - Deamon, Beuti, Evil
Charakter: Raz radosny, wręcz o szczenięcym uśmiechu piesior, innymi razy pochmurny, nieraz nawet zołzowaty osobnik. Tak. Loser nie należy do psów o jednolitej osobowości. Nie zawsze potrafi się śmiać, w jego oczach ciągle widać smutne i żałosne wspomnienia ze szczenięcych lat. Wszystko wydarzenia z jego życia, odbijały się na jego psychice i dalszym życiu. Zazwyczaj zamknięty w sobie i nieśmiały, lecz w głębi dumny i pewny siebie, czekający tylko, aż ktoś go otworzy i pozwoli mu żyć pełnią życia. Jego szczęście jednak zostało odebrane z powodu pierwszej rodziny. Pies wciąż poszukuje "tej jedynej" na całe życie, chce założyć rodzinę i... choć ciężko mu się do tego przyznawać... marzy o zostaniu ojcem. Los czasem jest bardzo rozbrykany i rozskakany, a czasem wręcz przeciwnie - nic mu się nie chce, leży do góry brzuchem i zajada się najróżnistymi smakołykami. Potrafi być opiekuńczy i odpowiedzialny.
Umiejętności: Psa cechują dwie podstawowe, albo i nie umiejętności - skakanie oraz bieganie. Wydaje się proste, ale Loser wykorzystuje swoje umiejętności w konkursie Agillity. Raz na jakiś czas właścicielka samca zabiera go na wystawy, gdzie nie idzie mu jakoś świetnie, ale powtarzają sobie że grunt to dobra zabawa.
Historia: Pies urodził się w hodowli jego jakże znanej rasy w Londynie. Już na początku zainteresowała się nim bogata paniusia szukająca prezentu dla swojej córki, pięcioletniej Anny. Wzięła go dla dziewczynki, a ona nazwała swojego nowego pupila Kartey. Dziewczynka z każdym dniem coraz mniej przejmowała się psem, jak i opieką nad nim. Kiedy dziewczynka osiągnęła siedem lat, poszła na balet i zapisała się do szkoły baletowej, jej matka postanowiła wyrzucić Kartey'a na ulice.
Pies tułał się po mieście miesiąc może dwa, kiedy napotkał na swojej drodze cudowną starszą panią, około 60 lat. Dobroduszna kobieta postanowiła zabrać psa do domu. Nowa właścicielka nazwała psa Loser, ponieważ uważała że przegrał z poprzednią rodziną, ale z nią będzie żył do końca. Niestety, po kilku miesiącach Betty, bo tak miała na imię ta istota o anielskim sercu, zmarła na zawał. Pies całkiem załamany trafił do schroniska, nie chciał ani jeść, ani pić. W końcu na skraju wyczerpania pojawiła się jedna z wolontariuszek w owym schronisku, która podjęła decyzję o adoptowaniu psa i zajęciu się nim na stałe. Loser z myślą o wcześniejszej tragedni oswoił się dopiero po miesiącu mieszkania z wolontariuszką Tiffany. Kiedy minął następny miesiąc i pies bardzo zaprzyjaźnił się ze swoją właścicielką, Tiffany postanowiła się przeprowadzić. Psu spodobał się to miejsce i tu zostali już na stałe.
Autor: Revina
Pochwały/Upomnienia: 0/0

Imię: Cathérine (Rodowodowe imię suczki to Cathérine Closed In Glass Suffering)
Wiek: 2 lata
Właściciel: Kimberly Anastasia Montrose
Rasa: Border Collie
Rodowód: Tak
Aparycja: Cathérine to suczka o delikatnej, aczkolwiek wyprostowanej budowie. Jest to suczka o bardzo charakterystycznym umaszczeniu. Uszy, zad oraz tylne łapy mają odcień jasno brązowy, gdzie nie gdzie przechodzący w czekoladę, natomiast reszta jej sierści jest śnieżnobiałą. Całą postać dopełniają urocze, błękitne oczy. Suczka ma szeroką klatkę piersiową, typową, jak na jej rasę kufę, dość długi, puszysty ogon oraz postawione uszy. 
Płeć: Suczka
Partner/ka:-
Potomstwo:-
Zauroczony/a:-
Rodzina:
  • Matka: Amalie Closed In Glass Suffering
  • Ojciec: Grand Poker Unknown Soul
  • Siostra: Samantha Closed In Glass Suffering 
  • Brat: Riven Unknown Soul
  • Brat: Coyen Unknown Soul

Charakter: Cathérine to zagadka dla bardzo wielu osób. Nikt nie zna jej na tyle, aby mógł powiedzieć, że jest jej dobrym przyjacielem. Kontakt z suczką uniemożliwia panująca wokół niej atmosfera. Spowijająca ją cisza, oraz bijąca od postaci niezwykła pewność siebie po prostu onieśmiela większość psów. Poza tym, Cath je suczką bardzo małomówną. Na pytania odpowiada bardzo krótko, lub pozostają one bez odpowiedzi. Choć jej wypowiedzi, zazwyczaj bardzo krótkie, często bardzo wiele znaczą. Cath zawsze stara się mówić krótko i na temat, lecz niestety nie zawsze się to jej udaje. Nie jest jednak strasznie rozgadana. Niektórzy mówią, że w jej sercu panuje wieczna pustka. Kto wie? Może to i prawda... Na pewno jest to bardziej trafne spostrzeżenie, niż jeżeli ktoś powiedział by, że jest ono pełne radosnych iskier. Może i jej łagodny, mądry wyraz pyska, stwarza mylne przekonanie o przeszłości całej w skowronkach, lecz gdy w swoim wiecznym smutku spuści żałośnie głowę, czar momentalnie pryska. Przez takie coś, inne psy twierdzą czasem, iż Cathérine to zbolałą, godna politowania suczka. Nic bardziej mylnego. Już wiele psów próbowało ją "podnosić na duchu", na co ona odpowiadała nieco aroganckim śmiechem. W życiu najbardziej ceni szczerość wypowiedzianych słów, oraz intencje, za jakimi się do niej kierujesz. Przez życie stara się iść bezkonfliktowo, lecz jeżeli ktoś jej szczególnie ubliży, nie straci okazji, aby zrobić to jeszcze bardziej zacięcie. Poza tym Cathérine jest bardzo stanowcza, można powiedzieć uparta. Rzadko, lecz zdarzają się takie chwile, kiedy zachowuje się jak normalny, wesoły pies. Czasem jest miła oraz pomocna, także bardzo otwarta, lecz takie chwile to niestety rzadkość.
Umiejętności: Ze względu na pochodzenie, Cath to suczka bardzo zwrotna oraz pojętna, przez co wspaniałe nadaje się do agility. Ma świetny refleks co wiąże się także z umiejętnością szybkiego reagowania na komendy swojej właścicielki. Poza tym, jak na swój wzrost Cath jest bardzo skoczna, lecz bez przesady. Skacze dość duże przeszkody, lecz są one dopasowane do jej wzrostu oraz wieku. Poza tym w młodości nauczyła się wykonywać komendy takie jak "siad", czy "podaj łapę". Proszę nie myśleć, że Cath to podporządkowana do swojej właścicielki suczka, która spełnia każde jej życzenie. Oczywiście, Cathérine potrafi stawiać sobie własne cele, a wtedy zrobi dosłownie wszystko, aby je wypełnić.
Historia: Cathérine urodziła się w francuskim mieście o nazwie Lyon w bardzo popularnej w tamtych czasach hodowli Border Collie. Niestety, w czasie porodu jej matka miała problemu, a gdy Cathérine i je rodzeństwo skończyło miesiąc, Amalie zmarła. Cath było i jest bardzo trudno wiedząc, że nie ma kogoś, u kogo zawsze może się poradzić. Teraz nie ma, ponieważ kiedyś miała. Byłą bardzo zżyta ze swoja siostrą- Samanthą. Ta jednak w wieku roku popadła w ciężką chorobę serca, a zmarła w wyniku powikłań chorobowych. Cath nie mogła się pozbierać. Wtedy wiele razy myślała nad tym, czy się zabić. Ona po prostu nie mogła unieść ciążącego nad nią ciężaru. Właśnie wtedy w jej hodowli pojawiła się Kimberly. Gdy piękna blondynka weszła do budynku hodowli, suczka poczuła, że jest ona stworzona dla niej. Przeczucia się nie pomyliły, już po godzinie siedziała w samochodzie jadącym w stronę jej nowego domu. Właśnie tam chciała zacząć swoją historię od nowa, jednak po miesiącu życia ze swoją nową właścicielką znów musiała zmieniać miejsce bytu. Tym razem słoneczna Hiszpania- Barcelona. Po miesiącu jednak okazało się, że tata Kimberly dostał lepiej płatną pracę w Ameryce, w Beverly Hills.
Autor: Savannah~
Pochwały/Upomnienia: 0/0


Imię: Ayoko (Rodowodowe imię suczki to Ayoko From Suffering Souls)
Wiek: 2 lata
Właściciel: Elisabeth Hayley Larsen
Rasa: Retriever Z Nowej Szkocji
Rodowód: Posiada
Aparycja: Ayoko to suczka o bardzo ciekawym- rudym umaszczeniu. Posiada piękne, bursztynowe oczy, w których zauważyć można wieczny smutek związany z jej nieciekawą przeszłością. Budowa jej ciała jest lekka, a sylwetka wyprostowana. Całej postaci dopełniają niewielkie białe znaczenia widoczne na klatce piersiowej Ayoko. Poza tym suczka nosi szeroką, zieloną obrożę, z granatową adresówką w kształcie kości. Jej kroki są lekkie, wyważone- nigdy nie okazujące zawahania, czy niepewności.
Płeć: Suka
Partner/ka: -
Potomstwo: -
Zauroczony/a: -
Rodzina:
  • Matka: Euphoria From Suffering Souls
  • Ojciec: Vellano From Suffering Souls
  • Brat: Ulisses From Suffering Souls
  • Brat: Altario From Suffering Souls

Charakter: Bardzo ciężko określić osobę Ayoko. Jest jednym z tych psów, o tak zwanej podwójnej osobowości. Dla nieznajomych może wydawać się psem cichym i zamkniętym w sobie. Wokół niej samej panuje atmosfera nieufności, a zarówno niebywałej pewności siebie, którą pozostawiła po sobie jej nieciekawa przeszłość. Poza tym Ay jest psem o bardzo zrównoważonych, niełatwych do opanowania emocjach. Wiele psów nie rozumie jej przemyśleń, przez co uważa ją za dziwną. Rzeczywiście, często popada w apatię, co sprawia, że porusza się jak duch. Często nie zwraca na siebie uwagi innych psów, pochłonięta swoimi wspomnieniami, co jej nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie- odpowiada. Lecz w rzeczywistości ciągłe uciekanie przed swoją przeszłością, oraz przed kontaktem ze światem jest tylko maską, którą nie każdy ma zaszczyt zdjąć.
W rzeczywistości Ayoko jest bardzo sympatyczną i miłą osobą o złotym sercu. Ma poczucie humoru- uwielbia opowiadać prześmieszne historię starając się nie ranić przy tym innych. Poza tym jest klaczą szczerą do bólu, ma swój honor i robi wszystko, aby go nie splamić. Lecz pamiętajmy, że wszystkie psy, to jednak tylko psy, którym często zdarza się popełnić w błąd. Ayoko ma szczególne predyspozycje do wpadania w tarapaty, lecz w magiczny sposób zawsze z nich wychodzi. Cechuje się niewiarygodną odwagą, oraz rozwagą. Posiada bardzo wyważony charakter. Jej uporczywość jest niemalże niezwykła, nigdy nie daje za wygraną. Poza tym Ay jest bardzo ambitna, wieży w swoje możliwości, aczkolwiek ma duży dystans do siebie. Ma niezwykły dar- umie spojrzeć na jedną rzecz z wielu perspektyw, przez co we wszystkim i we wszystkich potrafi znaleźć także te dobre strony. Klacz jest także obiektywna, zawsze zastanowi się dwa razy, za nim przyjmie którąś ze stron. Potrafi wykazać się dobrym doborem słów, umie się odciąć i zawsze znajdzie dobre puenty. Posiada umiejętność przeprowadzania poważnych rozmów, jak i swobodnych pogawędek z przyjaciółmi. Jest inteligentna, obdarzona niebywałą spostrzegawczością oraz świetnym słuchem. Jest także rozsądna- stara się być jak najbardziej sprawiedliwa. Oddana i opiekuńcza, dość wrażliwa na cudzą krzywdę. Do perfekcji opanowała ukrywanie swoich uczuć. Każdemu potrafi wmówić, że wszystko jest w porządku, kiedy coś ją dręczy. Swoje smutki przeżywa dość mocno, lecz robi to w ciszy. Nie lubi dzielić się z innymi swoimi emocjami. Zawsze stara się być silna i wytrwała fizycznie, jak i psychicznie. Jest dobrym oparciem dla innych. Ayoko to suczka bardzo wyrwała, potrafi zachować zimną krew w nawet najgorszych sytuacjach. Poza tym jest bardzo nieufna. Zachowuję dystans w stosunku do nieznajomych. Bardzo dokładnie dobiera przyszłych przyjaciół.
Umiejętności: W rzeczywistości, Ayoko jest dobra w każdej dyscyplinie psiego sportu po trochu. Nigdy nie miała szansy porządnie wyspecjalizować się w konkretnej dyscyplinie. W rzeczywistości, każdą część jej umiejętności wyćwiczyło jej życie. Nigdy nie miała kontaktu z profesjonalnymi trenerami. Mimo to Ay jest bardzo szybka, zwrotna, posiada świetną orientacje- zawsze wie, jak wrócić do domu. Ayoko posiada także świetny refleks, przez co bardzo szybko reaguje na komendy swojej właścicielki. Na szczęście, od spotkanych przez nią psów, nauczyła się podstawowych komend, takich jak "siad", czy "podaj łapę".
Historia: Ayoko urodziła się w rozpadającej się hodowli, w Oslo. Los chciał, żeby urodziła się ostatnia. Jak na swoją rasę, była naprawdę małym, późno dojrzewającym szczeniakiem, więc hodowcy dość szybko się jej pozbyli. Trafiła do bardzo bogatej rodziny. Dom był, jej zdaniem, o wiele za duży dla tak małego psa, aczkolwiek takie przestrzenie w środku wielkiego miasta bardzo jej odpowiadały. Bardzo kochała swoją dotychczasową właścicielkę- Victorię Looken. Dziewczyna jednak, zmarła na białaczkę w wieku 16 lat. Rodzice dziewczyny o śmierć swojej córki obwiniali biednego psa, który z tak nieszczęśliwym zgonem nie miał nic wspólnego. Oddali Ay do schroniska. Co prawda, warunki panujące w placówce nie były poniżej wszelkiej krytyki, lecz nie był to też raj. Jeden, krótki spacer dziennie po zatłoczonych ulicach Oslo, sucha, złej jakości karma oraz brak kontaktów z normalnymi, miłymi ludźmi zdecydowanie suczce nie odpowiadały. Lecz dnia 22 lipca, wszystko się zmieniło. Do schroniska zawitała Elisabeth- miła, ciemnowłosa dziewczyna, która zakochała się w suczce od pierwszego wejrzenia, na szczęście z wzajemnością. Tak, pod wieczór jechała do nowego domu. Co prawda nie był on tak duży, jak jej poprzednie mieszkanie, ale i tak bardzo jej odpowiadał. Niestety, w związku z nową pracą dla mamy dziewczyny, musiały przeprowadzić się do Stanów Zjednoczonych, do Beverly Hills.
Autor: Helene~
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Inne Zdjęcia:



Imię: Jewel (czyt. Dżewel)
Wiek: 2, 9 lat
Właściciel: Tak.
Rasa: Husky.
Rodowód: Tak.
Aparycja: Jest biało - ruda z nutką złoci. Ma niebieskie oczy i puszystą sierść.
Płeć: Suka
Partner: - brak
Potomstwo: brak
Zauroczony/ona: chyba jest ktoś taki... 
Rodzina: 
  • Mama: Cassidy
  • Ojciec: Duke

Charakter: Jewel jest niezwykle inteligenta i zwinna. Zawsze chętnie służy pomocą i jest miła. Co prawda zdarza się jej być wredną, ale rzadko. Zawsze jest pełna energii i zapału. Ciekawska, chętnie poznaje nowe psy i szybko zawiera znajomości. To bardzo żywa suczka, nie usiedzi dłuższej chwili w miejscu musi się ruszać. Z przyjemnością podróżuje, odrywa nowe miejsca nie zwracając uwagi na pogodę. Czy deszcz, czy śnieg, czy grad ona zawsze jest na dworze. Rozgadana i zadziorna. Stara się zakopywać topory wojenne, ale jeśli dojdzie już do kłótni jest zdecydowana i pewna siebie (jeśli wie, że ma rację), jeżeli natomiast nie ma racji potrafi przeprosić. Uwielbia wodę! Zawsze próbuje i prawie nigdy się nie poddaje. Lubi szczenięta, ma do nich podejście. Wśród przyjaciół jest zabawna i szczenięca. Stara się nad sobą panować, ale nie zawsze jej to wychodzi. Mimo tego wszystkiego zwykle jest dystyngowana. Na ogół nie kłamie. Nie jest wrażliwa ani romantyczna. Szanuje innych i tego samego oczekuje od nich. Nie da sobą pomiatać. Nie ukrywa tego, że jest zdenerwowana, kogoś nie lubi czy jest zakochana; uważana, że każdy ma prawo mieć uczucia i nie powinien się ich wstydzić. Wszędzie jej zawsze pełno. Uwielbia gdy jej właścicielka ją głaszcze. Im starsza tym bardziej spokojna.Lubi rośliny, jej ulubione to fiołki. Natomiast z drzew to wiśnia, ze względu na piękne, delikatne, lekko różowe kwiaty. Jeszcze nigdy nie była zakochana i nie wie co to znaczy... Bardzo kocha swoją "panią". Czasem bywa nieco sarkastyczna i poważna. Jeśli trzeba coś wytropić lub iść w nieznane miejsce ona zawsze jest chętna, odważna. Sprytna oraz bystra. Nie toleruje psów uważających się za ideał, stara się ich unikać. Nie boi się wyzwań, chętnie bierze udział w zabawach. 
Umiejętności: bardzo szybko biega, pływa
Historia: Urodziła się w hodowli De Terra Bosim. Od zawsze miała ciepły dom, piękną miskę i kochające ją osoby.. nie wie co to znaczy samotność. Rodzice dobrze ją wychowali, nie była rozpieszczana, faworyzowana, traktowana jak inne szczenięta. Od początku rodzice wpajali jej do głowy, że choćby nie wiem co musi zawsze pomagać potrzebującym. Tata trzymał ją w pionie, ale dlatego, że karał, tylko to ona była "grzeczna". Już jako szczenię kochała wodę. Żyła w dostatku, nigdy nie doznała biedy. Pewnego dnia wraz z rodowodem została porwana. Porywacze oferowali za nią na aukcji, na rynku nawet papugi, tylko by ktoś zapłacił im ustaloną sumę. To nauczyło czegoś Jewel, nie była już taka ufna. Tam jadła tylko chleb i piła wodę. Trzymali ją w samochodzie, w którym było gorąco, przecież było lato i to w samo południe. Tamtego dnia umierała. Na szczęście Gabriela, która jak tylko zobaczyła psa w aucie zadzwoniła na policję i wszystko się wyjaśniło, a Jewel została oddana w ręce jej obecnej właścicielki.
Gdy dotarła z nią do jej domu wszystko było gotowe. Jewel od szczenięcych lat była pełna energii, przez co wszystkie antyczne kanapy i fotele Gabby został zniszczone...
Autor: Draska
Pochwały/Upomnienia: 0/0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz